licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

sobota, 13 czerwca 2009

Najlepszy...

…balsam na rany… Smok – nie znam lepszego. Przytula się, głaszcze, a potem „mamo, patrz jak nurkuję” i nurkuje jak stara mając w nosie, że właśnie oddała mi trochę swojego uśmiechu – niech matka ma, a co:)

I przemyślenia mam. Po pewnej rozmowie. Że mianowicie są tacy ludzie, którzy byli w moim życiu, coś mi dali albo i nie, coś znaczyli albo niekoniecznie, coś wnieśli albo dostali, a których nie ma. I zupełnie mi ich nie brakuje. Zupełnie. Mam takich paru, w rodzinie, wśród „przyjaciół”. Nie odczuwam braku w najmniejszym stopniu. Okropne to może, ale prawdziwe. Widocznie nie byli TYMI ludźmi. Amen.

3 komentarze:

  1. o jezu… Ty to mnie zawsze zmasakrujesz… Teraz będę tydzień myśleć kogo miałaś na myśli(to taka delikatna sugestia…)Ps. kod lavmi (czyżby love me??)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmmmm, (bardzo długie hmmm, to smutne dla tych onych. Ponadto dołączam się do stanowiska wyrażonego przez koleżankę Who!
    Osobiście i jednoosobowo dodam, że tych, co to ich brak, to brak do bólu, a tej reszty nie warto wspominać:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Podpisuję się wszystkimi czterema kończynami.

    OdpowiedzUsuń