…niefajny. Trochę irracjonalny, trochę rzeczywisty – jeden z TYCH snów. Obudziłam się zniesmaczona i lekko podkurzona, na tyle lekko, że odechciało mi sie porannej lektury w pieleszach.
Po paru godzinach, ciągle dręczona twarzą ze snu zadzwoniłam…
„Dobrze, że dzwonisz córcia, bo jakiś zły dzień mam, ciągle mi się chce płakać.”
No ja się nie dziwię, w końcu miałam SEN. Przeczucie? Więzi? Jasnowidzenie? Proroctwo? Wizja? Ciągle czuję niesmak, a tę twarz spotkaną na ulicy poznam o każdej porze dnia i nocy. W pamięci tkwi imię – kiedyś zapytam kogo trzeba czy się pomyliłam.
niedziela, 7 lutego 2010
Miałam sen...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ale że co? Że masz kolejną facjatę do przestawienia w swoim pięknym Piastowskim grodzie? Czy auto do porysowania:)
OdpowiedzUsuńJakby co daj znać, w razie czego będzie współudział. No i mogę zacząć walcem jeździć:)
OdpowiedzUsuńA ja mogę wynająć śmieciarkę… taką z opcją MIAŻDŻENIA :)
OdpowiedzUsuń