licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

czwartek, 4 lutego 2010

W kolejności...

wtorek
praca, wyjazd, obiad, przyjazd, praca, kolacja, tańce, duuużo wódki, tańce,
tańce, tańce – 2.30 spać
środa
7.00 pobudka, śniadanie, praca, praca, praca, praca, praca, praca, obiad,
kulig, sauna, sauna, sauna, sauna, kolacja występy artystyczne – samba, salsa,
tańce hawajskie, striptisssss, konkursy, karaoke, tańce, tańce, tańce, ani
grama wódki, tańce, tańce, tańce – 4.00 spać
czwartek
7.00 pobudka, śniadanie, sauna, sauna, sauna, sauna, praca, praca, praca,
praca, obiad, wyjazd, przyjazd, Oszołom, dojazd, 17.00 Helpland.

Żyję, mam się nieźle. Ponownie z żalem stwierdzam, że najlepszy feeling w tańcu
mają mężczyźni zza wschodniej granicy. Jak walnęliśmy z Borysem wiednia z fleckerlami
włącznie, niektórzy oniemieli. Ma chłop dryg i taki uścisk ręki, jak pitbul
uścisk szczęki – lekko mnie zmasakrował, ale dla wiednia warto. Mogłam sobie
również говорить troszeczkę, wyłącznie na trzeźwo, bo po
pijoku wiadomo – szeleszczę. Ruski z szeleszczeniem byłby niezjadliwy. Zatem w
100 stopniach sauny my uprawiali konwersacje.
Podobno jestem okropna i pyszczę, i się ze mną nie wygra
w dyskursach. Też mi nowina, ha!
I strusia jadłam. Mnią. I dorsza w sosie grzybowym -
orgazmiczna przyjemność. I motyla noga trudno wymieniać co jeszcze, bo może
lepiej zapomnieć dla zdrowia własnego sumienia.
A….. no i karaoke było z owacją dla mła. A co!
Ogólnie proszę ja Was cud malina, ale dobrze, że następna
taka impreza dopiero za rok, bo mogłabym mieć ręce jak orangutan – poniżej
kolan, przy tym tanecznym naciąganiu. Dlaczego, ja się pytam dlaczego naród nie
szkoli się tanecznie? Chociaż… przyznać muszę (z żalem i przykrością
niestety, ubolewając nad własnym pokoleniem), że im starszy partner (balkoniki
są poza oceną), tym lepszy i bardziej wytańczony tancerz.

To ja się pójdę przewrócić jeśli już nie ma nic do
zrobienia, tak?

1 komentarz: