licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

środa, 12 grudnia 2012

Chyba się...

...zakochałam. I do tego nieszczęśliwie. Wystarczyło, żebym raz spojrzała mu w oczy, w ten uśmiechnięty pysk wyszczerzony i koniec - przepadłam z kretesem. Od pierwszego wszystkiego wiedziałam, że jesteśmy sobie przeznaczeni... bo to imię, to spojrzenie, ta postawa wyprostowana jak struna. Zadzwoniłam, rozmowa była dawała nadzieję przez chwilę niestety. Bo potem okazało się, że poluje. I to nie dla samego faktu uganiania się za zdobyczą, żeby potem odpuścić. Poluje, żeby zabić a potem zeżreć. Nie mogłam sobie tego zrobić.
I teraz jestem nieszczęśliwa. Tragicznie pogrążona w smutku.W rozpaczy, na dnie.

A taki był przystojny. Ravel. Rozumiecie? RAVEL!!! A ja przecież uwielbiam Ravela i Who z Kate wiedzą, że nad moimi zwłokami ma grać nie marsz pogrzebowy, a Bolero. Więc to był znak. Ale poluje skubany na koty. Ravel, najcudniejszy, różnooki, najboskiejszy siberian husky jakiego widziałam na moje własne gały. Mogłam go sobie adoptować. Ale nie. Nie mój.

3 komentarze:

  1. Bolero ?
    na Twoim pogrzebie tez ?
    A w czyjej aranzacji lub orkiestracji ? ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. ---> p.
    Myślę, że na etapie trumny aranżacja będzie mi obojętna. Docenię nawet jeśli Who i Kate je wystepują:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiedziałam, że jestem duszą towarzystwa i osobą wręcz rozrywaną, ale nie przypuszczałam, że przyjdzie mi zbierać zapisy do karneciku niczym Nataszy Rostowej:)

    Mam już zobowiązania wobec Kudłatej "wespół w zespół" z Cleosią:) Czeka mnie wykonanie Szarej piechoty bądź innej I brygady na pogrzebie. Ryzyko, że nie dożyję jest niezwykle wysokie. Zatem dokonam stosownego polecenia w testamencie, żeby życzeniom Kudłatej stało się zadość.
    Po wtóre, na Cleosinym ślubie mam przykazane wystąpić w kreacji lawendowej celem dotrzymania wizji artystycznej i ku uciesze gawiedzi. Teraz jeszcze trafiła się fucha à la Fred Astaire.
    Własnej rodzicielce mam wyryć na płycie: "niechaj po mnie nikt nie płacze, bo na cóż mi wasze łzy sobacze". Osobiście planuję dodać podpis "uśmiechnięci spadkobiercy":)

    Jest jeszcze kilka egzemplarzy, którym samoczynnie i niezależnie obiecałam, że na ich grobach posadzę dęby na moją własną trumnę:)

    Czekam na dalsze, ciekawe propozycje....

    OdpowiedzUsuń