licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

czwartek, 20 kwietnia 2006

Z pełną jasnością...

…uderzyła mnie świadomość, że nikt nie jest wieczny… On też nie… Przestały mnie cieszyć żonkile na kuchennym stole. Na Smoka siedzącego na nowym krzesełku, przy nowym stoliku i kryklającego swoje arcydzieła na kartkach patrzę z zadumanym uśmiechem. Okrzyki „autooo, mamaaaa autooo” i Smok jadący na swojej ciężarówce-wywrotce docierają do mnie jak przez mgłę. Przed oczami mam ciągle Jego zmęczenie, postarzałe nagle oczy, zmarszczki, których trzy tygodnie temu jeszcze nie było. Martwię się… Od wczoraj znowu szpital i badania. Nie wiem czy się modlić, czy płakać, czy właśnie radośnie patrzeć w przyszłość. Ja wiem, że każda droga ma wyboje i w końcu swój kres, ale nie TA droga i nie dla mnie. I najgorsze jest to, że NIC nie mogę zrobić. Tylko czekać. Znowu czekać…

1 komentarz:

  1. trzymam kciuki…myślami jestem z Tobą…pozdrawiam… niestety każdy ma drogę wyboistą tylko różne są wyboje…

    OdpowiedzUsuń