licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

poniedziałek, 12 lutego 2007

No...

…Nadworny Architekt przesłał Hacjendę w jpg. Ponad 150 metrów na awantury gdzie postawić kanapę, gdzie stół i dlaczego nie zabierzemy starego stołu z kuchni do nowej kuchni (cleosiowa odpowiedź brzmi: bo nie). Na pewno zmieści się tak kot Leon, fretka Oktawia i dog niemiecki. A w ogrodzie grządka z pomidorami, a przed domem tulipany, a za domem konwalie i Dąb Grzesiek (nie padł o dziwo i dalej ma 30 cm).

Waza okazała się autentyczna. No i nie wiem, czy ją do sejfu zamknąć, ubezpieczyć, zakopać, czy co? W końcu nie co dzień ma się w kącie pokoju postawione ponad dwustuletnie cacko. Niby niełatwo to gwizdnąć, bo ciężkie jak byk i kto niby miałby się na to połasić, ale jednak strach… I zasadniczo za przeproszeniem strał pies-szczał kot pieniądze, chociaż trochę to chyba jest warte (czekam na wycenę). Ale jak sobie pomyślę, że Dziadek R. dostał to od Guidotto Henckel von Donnersmarcka za służbę w ogrodach, to normalnie coś mi się robi – takie fajne coś, ciepłe, że ktoś Go na tyle docenił, polubił, szanował.

Co ja to chciałam jeszcze… Aaaaa… No mamy komercyjne święto niby. Niby kicha, niby chamerykanckie, niby kicz i tandeta, ale do świętowania każda okazja dobra, więc zamówiłam stolik w restauracji, wybrałam menu, załatwiłam Małego Johna do Smoka, zakupiłam bokserki w przytulone krokodyle i wykazawszy maksimum inicjatywy będę sobie świętować z Grzechem Bez Inicjatywy (takie nowe pseudo ma nieboraczek). Obaczym czy stanie (ekhe) na wysokości zadania.

Komentarz krótki:
Nie rozróżniam pomniejszych polskich polityków, bo nie oglądam telewizji, gdyż czasu mi szkoda na ich debilizmy. Nie rozróżniam aktorów (poza Schwarzeneggerem, w którym jestem permanentnie i wciąż zakochana od czasów Conana po dziś), bo mam ciekawsze zajęcia niż oglądanie kolejnych gwiazdeczek. Nie kręca mnie teleplotki, kto z kim, po co, za ile, i komu za przeproszeniem kto dojebał w buta, bo wolę malować/pisać/czytać/kąpiułkować/ smoczyć/spać/spacerować/cokolwiek robić. No taka jestem niedorosła (politycy), niekobieca (męskie gwiazdeczki) i w ogóle do chrzanu. Ale za to jaka urocza,n’est-ce pas?

I na koniec ku pamięci i gwoli mojej skromności, żebyśmy nigdy nie zapomniały o so chosi
(takn U Offca Love U 4ever)

Wy jesteście mocni, silni – my słaba płeć.
Lecz my mamy coś co byście wy chcieli mieć.
Co jest warta wasza siła, wasza pięść i twarda dłoń.
My kobiety choć słabiutkie, mamy na was jedną broń.

Sex Appeal – to nasza broń kobieca.
Sex Appeal – to coś co was podnieca.
Wdzięk, styl, czar, szyk, tym was zdobywamy w mig.

Jeden znak, a już nie wiecie sami
Co i jak, wzdychacie godzinami:
Ech! Uch! Och! Ach! Słychać wciąż po całych dniach.

Jeden uśmiech, jedna minka, już każdy z was
Najtwardszy głaz – od razu grzeczny jest,
Serdeczny jest dla każdej z nas.
Wdzięk, szyk, czar, styl, nasza broń to sex appeal!

Perły, futra nie są ważne, bo słaba płeć
Zamiast pereł, aut i skarbów wdzięk musi mieć.
Miły uśmiech, ładne nóżki, mały nos i ładne brwi,
To ważniejsze niż bogactwa, bo w tym wszystkim właśnie tkwi.

Sex Appeal – to nasza broń kobieca.
Sex Appeal – to coś co was podnieca.
Wdzięk, styl, czar, szyk, tym was zdobywamy w mig.

Jeden znak, a już nie wiecie sami
Co i jak, wzdychacie godzinami:
Ech! Uch! Och! Ach!
Słychać wciąż po całych dniach.

Jeden uśmiech, jedna minka, już każdy z was
Najtwardszy głaz – od razu grzeczny jest,
Serdeczny jest dla każdej z nas.
Wdzięk, szyk, czar, styl, nasza broń to sex appeal!

2 komentarze:

  1. teraz ni ma tak łatwo – jedna minka. Chyba że min(k)a. To wtedy tak.Proszzz.

    OdpowiedzUsuń
  2. no baaaa tego się nie da zapomnieć że się ma to „coś” :)) fajnie jest jak kobieta ma tego świadomość pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń