licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

wtorek, 10 kwietnia 2007

Na podniesiony...

…na mnie głos, czyli wrzask reaguję natychmiastowym sopelkowaniem, wkurwem wszechczasów i trzęsawką pęcherza. Nienawidzę. Nie daję na to zezwolenia nikomu i zabijam wzrokiem. Już się nakrzyczałam w życiu i nasłuchałam ryków… wystarczy. Jeśli jeszcze do tego osoba rycząca nie zalicza się do powiedzmy moich przyjaciół, jeno do wrogów, to ma delikatnie mówiąc przejebane misia trampki. Dziś podniósł na mnie głos kabel. Zupełnie niesłusznie i bez powodu, dla widzimisię i urażonej nie wiem czego, bo dumy to ona raczej nie ma. Zabiłam kobietę spokojem i widziałam, że ten sokój wyprowadza ją jeszcze bardziej z równowagi. Bravo Cleosia. W tym jestem dobra, naprawdę dobra. No to Moi Mili mamy wojnę:)))

Podrywał mnie dziś facet. Na ulicy. Na podwózkę do domu. Miał biedak pecha bo Cherry Devil stał 20 metrów dalej. Co nie zmienia faktu, że ma się ten UROK i CZAR:)))

1 komentarz: