licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

poniedziałek, 9 czerwca 2008

Objaw jest taki...

…, że mi się nawet pisać nie chce. Bo niby co? Że fajnie? Że niefajnie? Że na usta i pod palce cisną się słowa wysłuchane wczoraj ze sceny „(…) czemu cię nie ma na odległość ręki?” Że w ciemnej sali nie widać łez w oczach, bo „jeszcze zdążymy w dźungli ludzkości siebie odnaleźć” i słucham i jakby o mnie i dla mnie te słowa były. Że się rozklejam pod byle pretekstem i na pytanie Kate „potrzeba ci wsparcia, chlańska czy opierdolu?”, odpowiadam grzecznie, żeby mnie ustawiła do pionu, bo padam – zwyczajnie ze zmęczenia materiału. Bo o czym mam pisać, kiedy najprościej jest uciec w sen. Kiedy zamiast spędzać czas ze Smokiem, wracam do domu, padam i zasypiam, byle tylko nie widzieć tego wyrzutu w oczch i nie słuchać jęczybulenia. Kiedy całymi dniami milczę, rzucając tylko parę zdań w pracy i wyrzucając z siebie jak automat powitanie przy odbieraniu służbowego telefonu. Kiedy myślotoki nie dają spać  i prowokują jakieś chore sny, gdzie wybuchy, błądzenie i budzę się bardzej zmęczona niż przed zaśnięciem. Kiedy drżą mi dłonie, nie sporadycznie, tylko ciągle – kiedy jem obiad u Małego Johna i kiedy palę papierosa w przerwie koncertu.

Najtrudniej jest słuchać swoich własnych rad. Wiem, że siłę znajdę tylko w sobie… muszę jej tylko poszukać…

1 komentarz:

  1. Nie słuchaj rad! Słuchaj Liska z Małego Księcia:)
    Buziaki z WIsły

    OdpowiedzUsuń