licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

niedziela, 20 grudnia 2009

Pachnie mi tu...

…świerkiem i serowymi bułeczkami. Świerk jest różowy, a bułeczki pyszne na słodko. W karmniku dwa gołębie i sroka. W kubku czarna, gorzka kawa. W planach „Klopsiki i inne zjawiska pogodowe”. W stawach palców u dłoni ból – dziekuję Babciu, tego akurat nie chciałam po Tobie odziedziczyć. Na balkonie nowa wartswa śniegu, muszę sobie wyzamiatać drogę do karmnika, bo gołębie czekają. W uszach Buddha Bar „On walks the night”. Klimat iście świąteczny doprawdy:)

APDEJT:
Były „Klopsiki…”, a potem impreza pod patronatem Agora B-m, budowanie z lego makiet sklepów w galerii handlowej. Smok stworzył supermarket z meblami. A potem dostała kucharza z lego.
Dla odmiany pachnie schabowym bez kości. Konkluzja poobiednia jest taka, że kluski powinny się rozmnażać przez pączkowanie najlepiej bezpośrednio na talerzach i najlepiej w nieograniczonych ilościach. Jeszcze się nie zdarzyło, żebym ugotowała wystarczająco dużo (dziś 20 na 3 osoby w tym Smok).
Wczoraj w przerwie mieszania kleju do kafelek, robiłam łańcuchy na choinkę, pomagałam Smokowi odnajdywać słowa w książce do angielskiego oraz cośtam jeszcze czego nie pamiętam. Podział obowiązków jest jak widać płynny, zależnie od potrzeb chwili i nie są to koniecznie i jedynie oraz bynajmniej moje potrzeby.

1 komentarz: