(cała noc śniły mi się trupy w bagażnikach samochodów, policyjne blokady pod pracą, krew wyciekająca z wnętrza auta – ktoś się pokusi o interpretację?)
Tak, umiejętność rozmowy to Sztuka. Właśnie Wąż przyznał w rozmowie telefonicznej, że tak, być może powinien iść na kurs komunikowania się, ale z Panią z banku dogadać się nie potrafi. No bo jak *&^%$$ wyskakujesz z tonem wyższości i pt: co ty mi tu śmieciu bankowy będziesz, to ja się nie dziwię, że się Pani najeża.
Byłam tylko lekko niemiła. Odrobinę. Na tyle, żeby dopieścić moje sączące niechęć skorpionie ja.
A ponieważ dochodzimy z MJ do tych samych wniosków, to mnie wyszczupla. Ona co prawda dałaby spokój, życzyła szczęścia i wszelkiej pomyślności na nowej drodze życia, ale ja jakoś nie bardzo. Mam parę życzeń kierowanych intensywnie przy okazji zdmuchiwania urodzinowych świeczek, czy opowieści wigilijnej i one się sprawdzą, ja to wiem.
Ludzie nie zdają sobie sprawy z tego (i nie mam tu tylko na myśli Węża zwanego też Drożdżem, o jakże to pasuje do jego nadwagi i brzucha a la połknąłem dużą piłkę lekarską – powodzi mu się bez żony najwidoczniej), że narastająca frustracja rodzi agresję. W różnej formie. Z Grabarką snujemy plany zakopania żywcem. Osobiście wolę bardziej wyrachowane działanie. Zaczynam jak lokomotywa Tuwima, najpierw powoli…
I jeszcze szczeniak mi się śnił. Suka dobremana, cała czarna. Znaleziona w koszyku a la wielkanocna święconka, na schodach utworzonych z korzeni drzew porastających wzgórze. Cudnie.
Pomalutku, powolutku układa się puzzel, po puzzelku. Wszystko. No przecież JA nie dam rady?
Chyba jestem zupełnie nie w temacie tych puzzli…
OdpowiedzUsuń