Obudził mnie SMS (wybaczam). Mamy nową Jędzę. Wczoraj Dziobak był uprzejmy się rozmnożyć na zewnątrz, w sensie, że proces inkubacji Robalindy dobiegł końca. W zakresie terminu pomyliłam się o 2 dni – lekarz o 7:) Szczęśliwym Rodzicom gratulujemy 52 cm Dziecka i proponujemy, żeby wreszcie przestali się kłócić w kwestii imienia i podali je do publicznej wiadomości. W sumie i tak wiadomo, że to Robalinda, no ale…
Matkokochanomojo! Jak ja się cieszę, że wszystko ok, że nogi, ręce i serce w komplecie. Się poryczałam normalnie.
APDEJT:
Na obiad lasagne con spinaci. Na sztalugach wiekopomne dzieło dla Robalindy, w prezencie powitalnym. W planach zakup szczotki kiblowej i wizyta…cja… tfu wizyta. Hmmm, Narnia zasnuta chmurami i zalana deszczem, ale co mi tam, skoro mam nowe buty w kolorze soczystego irysa. I nawet je dzisiaj wdzieję na nóżki w celach lansowania.
A na wieczór: oliwki, pędzle i ciepły szlafrok.
Wielkie hurrraaaaa! I gratulacje dla całej trójki, dla dzielnych pań w szczególności! Niech nam żyje Robalinada kochana!A tak coś wczoraj czułam, że coś miłego się wydarzy……
OdpowiedzUsuńDziękujemy Wam kochani :)
OdpowiedzUsuń