licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

piątek, 8 kwietnia 2011

Gdyby mi się...

…chciało, tak jak mi się nie chce, to miałabym i obraz i umyte podłogi. A tak mam tło i umyte częściowo. I wymienione ledy w halogenach (człowiek się jednak całe życie uczy, ale za to teraz mogę sama, SAMA). I sprzątniętą resztę, ale czymże to jest wobec nieskończoności wszechświata, czy tam innej wieczności.

Shaggy daje ummc, UMMC, UMMMMMC basami po ścianie – ciekawe czy sąsiedzi już nas nienawidzą czy jeszcze wstrzymają się chwilkę z linczem.

Za oknem takie coś, żę Narnia gnie się do ziemi czerwonymi klonami. O dziwo pączki czerwonych klonów są zielone – paradoks przyrody taki. O Paradoksie daj mi 25 stopni i lekką bryzę – NOOOOOOOW!! Tymczasem paradoks ma mnie w poważaniu i muszę odliczać strichami na kalendarzu – dni 21.

Zastanawiam się również, od jakieś czasu już się zastanawiam i to nawet dosyć intensywnie, kiedy to Szefowi S. skończy się skorpionia cierpliwość i pierdyknąwszy ręką w biurko powie mi w żołnierskich słowach, że jestem niezdyscyplinowana, nieposłuszna i w ogóle nieprofesjonalna i nie odróżniam kawy od herbaty – blondynka jednym słowem. A potem wywali mnie na zbity pysk, gdzieś w okolice tego zagajnika brzozowego co rośnie przy drodze nieopodal. Gdyż? Otóż od kilku miesięcy na prośbę „Pani Cleosiu kawę poproszę” lecę z herbatą na złamanie karku. Bo Mu nie wolno kawy. Prosi o kieliszki i koniak dla siebie i trzech gości, dostaje trzy kieliszki i soczek pod nos. Bo mu nie wolno koniaku i innych trunków. Było się nie przyznawać. Minę miewa nietęgą, ale jakby co i jednak postanowił mnie napomnieć dyscyplinarnie powiem Mu, że serce mam dobre tyle, że amputowane i nie zamierzam Mu reanimacji uskuteczniać jakby Go jednak po kawie szlag trafił. Wystarczająco podnoszę Mu przecież ciśnienie. Przykład?
Wchodzę do księgowości, a tam rolety zaciągnięte, lekki półmrok, wszyscy siedzą, Szef S. stoi, na biurku przed Nim świeca niczym gromnica.
Cleos: A wy co duchy wywołujecie, czy ktoś umarł.
Szef S.: Nie chce pani zdmuchnąć?
Cleos: Żeby z siebie blondynkę zrobić w jakiś sposób?
Szf S: No niech pani dmucha.
Cleos: Ja szefie nie dmucham w pracy.

Świeca okazała się zaiste idealnie podrobioną lampą.  Ja okazałam się po raz kolejny pyskata. No bywa. Po co Mu kawa?:) Nie dostanie – po moim trupie! Albo może lepiej nie?

:)))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz