licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

sobota, 12 czerwca 2004

Cztery...

…godziny w lesie z Boże Ciało zaowocowały: przeczytaną książką, wyprzytulaniem za wszystkie czasy, obślinionym psem znoszącym 150 badyli, słuchaniem śpiewu ptaków, nieoglądaniem ludzi, bukietami z lwich paszczy we wszystkich wazonach w domu, trochę bolącym kręgosłupem, lekką opalenizną.
Znaleźliśmy fantastycznie miejsce – polankę z dala od ludzi, gdzie miękka trawa, kwiaty, słońce przebijające przez drzewa, miejsce na koc i leżak, cisza i dzicz. Pięknie było – prawdziwie wypoczęłam:)))

Dwie i pół godziny wczoraj w sklepie dla dzieci i mamy kupione WSZYSTKO co Wiki może być potrzebne. Od wózka po grzechotkę, którą Grzech wybierał chyyba kwadrans. Wózek, fotelik, pościele, ręczniki, ciuchy, laktator, butelki, smoczki, kocyki, termometry – no jednym słowem wsio. Teraz do kupienia zostały jeszcze tylko rzeczy drogeryjno-higieniczne i w zasadzie córcia może się rodzić. Pasożytek mały, kopacz przebrzydły, niszczycielka matczynej wątroby i innych wnętrzności:)))
Od Ciotki Oli dostałam prikaz: „I żeby Cleos nie ważyła się rodzić przed 38 tygodniem ciąży!!! Bo jej nie wolno!!!” Tak jest Ciociu-Kapo, na baczność z wypiętym brzucholem melduję, że nie zamierzam:)))
Wycieczka ze szkoły rodzenia na porodówkę, oddział położnictwa i niemowlaków dał mi wiedzę niezbędną… nowoczesne szwedzkie łóżka porodowe są niewygodne jak stado byków – leżałam na takim to wiem o mówię – brrrrrrr, wolę rodzić na starym oddziale. Poza tym jak zobaczyłam, że dwa łóżka porodowe stoją obok siebie w jednej sali, to ja dziękuję bardzo. Nie będę rodziła z jakąś obcą babą i jej facetem za parawanem. Wolę rodzić na starym oddziale, gdzie będą koło nas skakać i starać się 1000 razy bardziej – po znajomośc of course i bo Ciotka Ola-Kapo czuwa. W życiu nie załatwiałam niczego po znajomości i nigdy bym tego nie zrobiła, bo nie lubię nepotyzmu i popierania swoich. Ale ten jeden jedyny raz cieszę się, że jestem uprzywilejowana. Od początku ciąży nie płacę za prywatne wizyty i ginekologa, ani za USG, ani za badania krwi, ani za zastrzyki, wchodzę wszędzie bez kolejki (jak ostatnio na EKG) – kichać te pieniądze, ale oszczędzam czas. I wiem, że kiedy to będzie JUŻ, to żadna położna nie warknie na mnie, lekarz będzie pod ręką, ciotka Ola-Kapo też, osobny pokój, lepsze warunki, ludzkie podejście. Dzięki wam bogowie za ciotkę – postrach całego bloku nr 3:)))

A teraz posprzątam co do mnie należy i spadam się uczyć. Durne to prasoznawstwo jak wół, ale trudno. Dwa examy już zdałam, jeden z kultury języki na 5, drugi z erystyki, ortofonii i negocjacji na 4,5. Napisałam pracę na trzeci exam z teorii form dziennikarskich – mam nadzieję, że mój felieton w ogóle przypomina ten gatunek dziennikarski:))) Został tylko dr Sepleniący… koszmar. Wczoraj ślęczałam 5 godzin i nic z tego nie pamiętam.

Duży za tydzień wraca do domu. Chodzi, sam się myje, sam je, sam czyta. Trochę marudzi, ale to nic nowego. Wygląda trochę jak Frankenstein z bliznami po bokach głowy (od tego imadła, co Mu ciężki łeb podtrzymywało w czasie operacji) i z tyłu przez cały kark. Do tego chodzi sztywno jakby kij połknął co potęguje efekt robocopowania:))) Ale wraca do formy i to najważniejsze.

Mały John szyje zasłowny w owieczki dla Wiki. Układa, spina, rozkłada, fastryguje – odwaliło Jej zupełnie. Kochana:)))

Tak właśnie sobie pomyślałam z rozrzewnieniem – jestem szczęśliwa:)))

5 komentarzy:

  1. To fajnie że jesteś szczęśliwa, ja też (tak mi się wydaje) to znaczy uczę się tego od początku, brakuje mi jeszcze paru rzeczy do szczęścia ale chce wierzyć, że przyjdą ;-)))

    OdpowiedzUsuń
  2. 1.taaak tydzień przeminął a ja jak zwykle bez czasu ale cleos don’t worry przyjade napewno :)ale zadzwonie:)
    2.co do znajomości nie mam nic przeciwko:)życie jest z nimi łatwiejsze(przynajmniej nasza Ulka juz odczuwa:))
    3.fakt rodzenie w jednej sali z jakims wyjącym babsztyle to ochyda!!!!w żtciu bym na to nie poszła!!!4.a co do włażenia bez kolejki to uwielbiam przejść przez 30 – osobową kolejkę z usmiechem, na ustach i hasłem”służba zdrowia więc bez kolejki”…i te wszystkie miny wrednych przebrzydłych starych bab:):):)i love it!!!:)

    OdpowiedzUsuń
  3. a ile za wszystko, co małej potrzebne zapłaciliście?
    a może lepiej nie pisz, bo słabo się dzisiaj czuję.
    I zazdroszczę Cioci-Kapo.
    Ja tylko krew badam bez kolejki.
    A bardzo chciałabym być uprzywilejowana, gdy będę rodzić. Ech… fajnie masz, że psychicznie chociaż będziesz się mogła wyluzować.
    Zaopiekowana będziesz. Fajnie.

    OdpowiedzUsuń
  4. za wózek 540 PLN po rabacie, za resztę tj. fotelik samochodowy, 2 kpl pościeli, ręczniki, koce, ciuchy full wypas, butelki, smoczki, laktator, gruszki, nożyczki, grzechotki, pieluchy, rożki, i całą resztę 1.200 z groszami też po rabacie. Do tego dostaliśmy kartę stałego klienta:)))

    OdpowiedzUsuń
  5. najwaznejsze ,aby miec znajmosci na porodówce!!
    reszta ..juz sama sie potoczy:)

    OdpowiedzUsuń