licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

poniedziałek, 27 grudnia 2004

Jutro...

…do pracy. Zastanawiam się jak to będzie. Jakiś czas temu moja szefowa powiedziała mi „Cleos, przecież wiesz, że jest was tu w księgowości za dużo.” Czy to oznacza, że czeka mnie zwolnienie??? Zaczynam szukać nowej pracy. Gdyby mnie zwolnili… nawet byłabym zadowolona, miałabym większą motywację do zmian. A tak??? Zasiedziałam się w tym pohitlerowskim bunkrze jakim jest moja firma.Fuj. Atmosfera nie ta, ludzie nie ci, praca nie taka. Zawsze mówiłam, że pracuję tam tylko po to, żeby mieć z czego zapłacić za studia. Tymczasem studia skończyłam, drugie mają się ku końcowi, a ja dalej tkwię w tym bagnie.TFU!!! No nic, zobaczymy. Jak mi zmienią zakres obowiązków to zrobię awanturę. Tym bardziej, że moi kochani trenerzy dopytują się kiedy wrócę, bo „z Cleos to była współpraca, a z Księżniczką nie można się dogadać i ona w ogóle nie wie o co chodzi.” Księżniczka to laska, która mnie zastępuje, ale o niej napiszę innym razem. Jednym słowem kiszka i 10 metrów mułu. Obadamy, chociaż nastawiam się na najgorsze.

A po Świętach? Fajnie było. Kilka zgrzytów, jak co roku, bo to nie byłyby prawdziwe Święta gdyby ktoś komuś w Rodzinie nie dokopał, ale co tam. Teściuniuniunia sepleniła do Smoka 3 dni z rzędu, nie odkleiła ceny z prezentu dla mła, co mi akurat lotto. Cleos pomyliła maseczkę do włosów z kremem do impregnacji parasola (jest takowy???), musiała wleźć cała pod choinkę, żeby wytargać stamtąd smoka, którego Smok dostał od Dużego i Małego Johna. Smok Smoka jest najboskiejszy, brakuje tylko, żeby z rozdziawionego pyska buchał ogień. Jedno spojrzenie na niego i śmiejesz się człowieku pół dnia. Idealny poprawiacz humoru. Generalnie i globalnie wszyscy zadowoleni z prezentów, z jedzonka (lodówkę mam pełniusieńką), z towarzystwa chyba też. Szkoda tylko, że nie byliśmy na Pasterce jak co roku z Red Bullem i Marchwiakiem. Włożyłabym swoje pink futro i byłoby fajnie. Ale po pierwsze co ze Smoczyskiem, a po drugie zmienił się organista i podobno (tak mówi Mały John) jest teraz beznadziejnie. No a ponieważ Pasterka to był jedyny moment w całym roku, kiedy Cleos zaczynała mieć wątpliwości, że może jednak jakiś Bóg istnieje, to w tym roku wątpliwości te mnie ominęły i dobrze.

Właśnie zadzwonił mój Grzech fighter ukochany, że udało nam się zniszczyć naszego sasiada psychola. Wypowiedziano mu i jego matce umowę najmu mieszkania. Od 1 grudnia mają naliczane odsetki karne za zajmowanie lokalu bez prawa do niego w wysokości 200% czynszu, czyli jakiegoś 1000 PLN miesięcznie. Sprawa idzie do sądu, gdzie będzie wydany nakaz eksmisji i zapłacenia zaległości czynszowych i opłat za wodę. To ich zrujnuje pewnikiem, chociaż nawet komornik niewiele tu poradzi, bo on nie pracuje a matka ma tylko emeryturę. Trudno, niech idą mieszkać pod most. Przynajmniej będę mogła bez strachu wychodzić ze Smokiem na klatkę schodową, bo póki co, to zbiegałam z wózkiem pod pachą z tego naszego 2 piętra modląc się do wszystkich bogów, żeby psychola nie spotkać. And the winner is… Cleos and the family!!! i reszta sąsiadów oczywiście, która skrupulatnie podpisywała się pod wszystkimi pismami płodzonymi przez Grzecha. Jaki z tego wniosek??? Do wyniszczenia został tylko mj:))) A w styczniu mamy w naszym sądzie posiedzenie nad naszym zażaleniem na umorzenie dochodzenia. Dobrze, że mam genialnego pełnomocnika, który wie co robić w takich sytuacjach. Bez Niego nie dałabym rady.

Jak widać humor dopisuje i nawet nie przeraża mnie do, że od jutra wstaję o 5.30. Dla dodania sobie animuszu jutro idę na zakupy – robienia z siebie Alexis ciąg dalszy. Upatrzyłam sobie boskie spodnie i bluzek może kilka kupię. A co!? Jak już mam uchodzić za snoba i burzuja to niech przynajmniej będą ku temu jakieś podstawy:)))

A i jeszcze jedno. Kuzynka K. była i mnie z Lisiczką. Lisiczka jest wielgachna, grubachna i niespecjalnie śliczna, chociaż niby wszystkie dzieci słodkie. Nawet Mały John, który jest okazem delikatności i dyplomacji stwierdził „jest wielka”. Kuzynka K. z mężem i Lisiczką byli też u Pradziadka Romka. Spotkali tam moich Rodziców i co się okazało??? Że Mąż Kuzynki K. nie pozwala nikomu brać dziecka na ręce, bo: make-up roznosi zarazki, Pradziadek nie potrafi, Duży wiadomo niesprawne ręce, Babcia czyli Ciotka I. też ma make-up. No ja przepraszam. Pozbawiać dziecko przytulania i pieszczot, bo ktoś ma puder na twarzy??? Biedna Lisiczka. Naszego Smoka całują wszyscy pod warunkiem, że nie są chorzy i nie babrali się uprzednio w błocie i smarze – znaczy ręce czyste mają. Nasz Smok wie, że jest kochany i wyprzytualny za wszystkie czasy. A Lisiczka??? Może kiedyś okaże się, że czegoś Jej jednak w dzieciństwie brakowało??? W środę jedziemy do Kuzynki K. Zobaczymy czy mnie też szanowny Małżonek wyrwie dziecko przemocą z łap, bo mam pomalowane to czy tamto.

4 komentarze:

  1. o matko!
    To Ty wczesnym rankiem bedziesz wstawac ..łoj:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tajszczyzna.ownlog.com27 grudnia 2004 21:45

    masz pink futro? ;) fajnie! ;)
    cmoki dla Smoka! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak na wszelki wypadek polej się domestosem :))))

    OdpowiedzUsuń
  4. Tajszczyzna.ownlog.com16 stycznia 2005 10:58

    może byś coś napisała – rozleniwienie noworoczne? ;)

    OdpowiedzUsuń