…, mówiemy, tańczymy, opalamy, świrujemy, żremy… i tak w kółko. Weekendy u Whoever zaczynają się coraz wcześniej, a kończą coraz później. Jak się na to zapatruje nieszanowny małżonek wspomnianej Who mamy tam, gdzie nie wolno mówić, że mamy. Who jest doskonała, idealna i zazdroszczę Jej jedwabistej skóry, ale ma jedną wadę – nie umie pić. No nie umie, nie ma łba, idzie spać wpół zdania, protestuje i stwierdza radośnie „to ty sobie gadaj, a ja tu sobie oczka zamknę” – uwielbiam Ją:)
Uporządkowane myśli, po powrocie do domu rozsypują się w drobny mak… Gdyby dało się zakląć czas, żeby leciał szybciej…
A mówiłam, żebyś została na obiedzie?
OdpowiedzUsuńCo Ci zależało…?
A mówiłam, żebyś została na obiedzie?
OdpowiedzUsuńCo Ci zależało…?
Nauczymy Ją chlać. Już niedługo. Efekt murowany:)
OdpowiedzUsuńNo pomyśl sama… a kto Wam będzie rano wodę z cytryną do łóżka podawał? Hę? :)
OdpowiedzUsuńTy się nie wykręcaj poranną wodą z cytryną. Trochę Cię potrenujemy:)
OdpowiedzUsuńmoje milczenie od 17:30 nie musi oznaczać milczącej akceptacji… !!
OdpowiedzUsuńnie bądź drętwiak:) daj się kobicie zabawić! Obiecuję ubrać Ją wyłącznie w serpentyny i wypuścić do ogródka na tańce. Pląsająca wygląda bosko… ach te biodra!!!:)
OdpowiedzUsuńWho… a Ty myślisz, że ile my mamy lat, że potrzebujemy wody z cytryną??? albo inaczej, że to będzie nasze pierwsze picie ???? Nie moja Droga… jak wszystkie to wszystkie, a poza tym, osoby, które nie piją mają bardzo brzydki zwyczaj mówić za głośno do osób na kacu…. więc też musisz się wczuć…:)
OdpowiedzUsuńMoje Drogie Panie… ja tylko czerwone, wytrawne winko…. po tym nie choruje :) już zbieram zapasy :D
do Łuskolubnego: Hmmm, to o milczącej akceptacji do mnie było? Ja w sobotę rozrabiałam dopiero od 20.30:)do Iwy: A z czerwonym wytrawnym, to damy czadu aż miło. do Who: Wodą sama sie poję – Cleos może zaświadczyć, że kończę imprezy 5 litrami Staropolanki:)
OdpowiedzUsuńIwa, tam będzie trójka dzieci, które z definicji krzyczą zamiast mówić :)Ale OK. Będę pić :)
OdpowiedzUsuńNajwyżej pojawi się potem notka w internecie, że cztery pijane kobiety zaniedbały trójkę dzieci :)I to wszystko będzie WASZA wina :)
O czymś muszą pisać. A dzieci będą spać, razem z psem:)
OdpowiedzUsuń-> K. – chodziło mi o godzinę wpisu na blogu :)-> C. – w/s bioder zgadzam się :) (znaczy mamy zgodność wyjątkową!)
OdpowiedzUsuńMam pytanie natury formalnej – czy ja się muszę upijać winem?Bo wino co prawda lubię, ale kac po nim przeokrutny…
OdpowiedzUsuńCzy ja się, w ramach wyjątku, mogłabym upijać czymś innym?
do Who…. po pierwsze… to nie moje dzieci :P więc jakby co to ja ich nie zaniedbam…a po drugie możesz się upijać czym Ci się spodoba….jeśli o mnie idzie do nawet denaturatem :P byle byś potem nie chuchała w moją stronę :P:P
OdpowiedzUsuńMożesz się zalewać czym dusza zapragnienie, w zakresie denaturatura nie tylko nie chuchaj, także nie baw się zapalniczką:) w nasyzm keirunku. W zakresie trunków weźmiemy też inne konserwanty! Gospodarz domu, poleca drinki gruszkowe, ale i czyścioszka, i browarek dopuszczalne!
OdpowiedzUsuńTo ja może jednak dzieci u dziadków zostawię?Bo jeśli ja mam tam pijana pląsać nago po okolicznych łąkach… :)
OdpowiedzUsuńmało tego Who… dzieci mogą przeżyć szok, jak zobaczą cztery pląsające, nagie baby :> ale wiesz…. teraz taka moda…Lejdis też miały sylwestra w sierpniu… więc może zróbmy sobie po prostu sylwestra :)
OdpowiedzUsuńPetrady już mamy. Srepentyny i balony również, więc do dzieła w kwestii sylwestra. A co wrażeń, to dzieci pikuś, ale sąsiedzi kryminaliści mogą nie zdzierżyć:)
OdpowiedzUsuń…. że niby co ?? że nie damy radę ?? Kate…mam wrażenie, że nie doceniasz nas, a w tym i siebie…w kwestii kryminalistów oczywiście :)
OdpowiedzUsuńMy nie damy rady? My? My tam całą wieś wykończymy i ot o chodzi:)
OdpowiedzUsuńA sąsiedzi?Bo wiesz, mnie wszystko jedno, ale Ty pewnie będziesz kiedyś chciała tam wrócić :)
OdpowiedzUsuńSąsiadami nie należy się przejmować. Byle by się nie rzucili do gwałtów zbiorowych po takich nagich pląsach w serpentynach:) Generalnie planuję luz obyczajowy i sceny dantejskie!!
OdpowiedzUsuńCzytam i czytam te komentarze… i nachodzi mnie jedna refleksja: strach się bać! ;))
OdpowiedzUsuńEj, kolego nie wymiękaj:) Wieś pozostanie na mapie pomimo naszych wysiłków! Zresztą, cóż mogą słabe niewiasty?
OdpowiedzUsuń