licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

niedziela, 6 lipca 2008

Leśniowiecki odpust...

…jest dokładnie taki, jakim go pamiętam. Po  ponad piętnastu latach niebywania zobaczyłam dokładnie to samo. Więc były i kruzele (o matko mój lęk wysokości – i nieważne, że to młyńskie koło sięgało jedynie pierwszego piętra), i kucyki, i zdjęcia z psami, i precle, i pierścionki, i bębenek. Wyjazd zaliczamy do udanych raczej, również dlatego, że atmosfera była neutralnie niegroźna. Znaczy da się jedno przedpołudnie przebywać ze sobą bez warczenia i fochów.

Po odpuście zaliczyłyśmy wizytę u Małego Johna. W drodze do domu prowadziłyśmy egzystencjalne rozmowy NA POZIOMIE.
Cleos: Smoku zejdź z tego trawnika, bo tam kupy psie są.
Smok: Mamo a to prawda, że  ptaszki nie sikają.
C: No mniej więcej, robią tkie wodniste kupy po prostu.
S:  To tak jakby kupkały sikami.
C: Metaforycznie rzecz ujmując można to tak nazwać.
Ja nie wiem o co chodzi, ale gówniany temat chodzi za mną czwarty dzień i za chorobę nie chce mnie opuścić.

Po powrocie do domu godzinne piergoluchanie z Who. Taka nowa świecka tradycja. Ona mnie zdecydowanie kiedyś znienawidzi za odciąganie Jej od pracy.

A teraz coś dla czytelników o mocnych nerwach…
Tapczan jaki jest każdy widzi. Niektórzy posiadają nawet. Niegroźny, nie wadzi nikomu, stoi i się przydaje. Otóż nic bardziej mylnego.  Bo otóż niejaka Cleos chciała usiąść na smoczym tapczanie, podwijając jak zwykle prawą nogę pod siebie. Stopa znalazła się pod kleosiowym tyłkiem, tyłek zrobił siad, kolano zostało w górze i zrobiło CHHHRRRRUUUURRRRUUUP. Na tę okoliczność Cleos zrobił „AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA” oraz potem na zmianę „AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA” z „nieparlamentarnym wszystkim co Wam przychodzi do głowy”. Noga pozostała sztywna jak pal Azji, Cleos pozostała trzymając się oburącz za kolano i drąc ryja z bólu oraz mając przed oczyma obraz sprzed chwili kiedy to WIDZIAŁA jak jej kolano wyskakuje obok siebie i wskakuje spowrotem.  Po jakichś 15 sekundach wydawania dźwięków, które uwierzcie mi nie nadają się do powtórzenia Cleos spróbowała poruszyć palcami, co ją przyprawiło o lekki dreszczyk emocji i drżenie kolana.
Niniejszym oświadczam:
Złamania brak. Zwichnięcia od skręcenia nie odróżniam, ale boli jak skurwensen. Mówcie mi normalnie MISZCZYNI AKROBACJI.

1 komentarz: