…w szpitalu. Niech to się wreszcie skończy…
Sobotni babski spęd uważam za zamknięty, udany i odbębniony. Było strzyżenie, tarot, malowanie, tony chipsów i orzeszków, popcorn i wino, przemeblowany living-room, rozchachany Smok, piwo i moje trójkolorowe drinki, opowieści dziwnej treści, śmiechy i 3 sekundy powagi. Wszystkim przybyłym dziękuję baaardzo. Nieobecnym Marchwiakowi i Iwie pokazuję wirtualnie język – żałujcie po prostu i tyle. Byle do przyszłego roku:)))
ja też żałuje… ale tak jak w sms-ie pisałam przespałam (ostatnio byłam trochę przemęczona i …. ale to opowieści nienadające się do opowiadania tu :))), mam nadzieję, że się na mnie nie gniewasz. Pozdrawiam i przesyłam uściski. pa
OdpowiedzUsuńdziękuję za zaproszenie i liczę na obecność w przyszłym roku ;)
OdpowiedzUsuńzazdroszczę ;o)
OdpowiedzUsuńA bo to się mam powtarzać z tym dziękowaniem ? W realu nie starczy ? :DOjku, dzięki jeszcze raz BARDZO :*
OdpowiedzUsuń