licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

czwartek, 23 marca 2006

Good morning, good morniiiiing...

…6:15 Cleos na kolanach rozpoczyna dzień (nie drogie dzieci, nie myślimy o zbereźnych bezeceństwach) – szczur nam uciekł był i poszedł w siną dal. No więc ja na czworaka z latarką w zębach, w zadartej a jakże spódnicy tropię i poszukuję. Obok Smok też na czterech wydatnie mi w tym przeszkadza. Szczur został zlokalizowany pod meblami kuchennymi. Pułapka na szczura zrobiona. Siedzimy ze Smokiem i czekamy czy głupek wyjdzie. Ja wołam „Herman, Herman”, Smok woła „Emań, Emań”. A Emań ma nas w odwłoku i wystawia tylko nos. Misję pojmania zbiega otrzymał Mały John i właśnie dzwonił, że PRAWIE Jej się udało. Dzisiejszy dzień minie więc pod znakiem wabienia i oczekiwania.

Za to w autobusie kompletnie obca kobieta opowiadała mi przez całą drogę o swojej operacji oka, o komunii syna, o wnuczku Denisie, o córce Żanecie, co ma 29 lat i nie chce za mąż wychodzić, a zegar biologiczny kurna tyka, o tym, że lubi czekoladę z orzechami i bitą śmietanę, że przytyła a córka żre jak słoń i nie tyje i inne takie rewelacje z życia kobiety z Radzionkowa. Super. Czy ja wyglądam na konfesjonał??? Pocieszam się tym, że pysk mój opalony wzbudza po prostu bezgraniczne zaufanie. Buahaha – miłego dnia:)))

3 komentarze:

  1. Znam to. Niestety to kurna znam. Najłagodniejszym przejawem, jest informowanie na przystankach zastępów babć o godzinie odjazdu autobusu, numerze odjeżdzającego właśnie autobusu (i zawsze okazuje się, że babcia na niego czekała), oraz dogodnej trasie dojechania na zadupie.

    OdpowiedzUsuń
  2. zaskoczylas mnie dzis baardzo:)))
    pozdrawiam ,pa!

    OdpowiedzUsuń
  3. czas opalic pysk

    OdpowiedzUsuń