licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

czwartek, 21 czerwca 2007

Wkurw wszechczasów...

…czyli historia 20 sekund.

Przyszło awizo. Pojechałam na pocztę. Oberwała się chmura. Do poczty z auta miałam kilka kroków. Nie miałam czasu na czekanie, aż przestanie padać. Wysiadłam. Pognałam. Okazało się, że awizo jest źle wystawione. Wkurw. Wyszłam z poczty. Pognałam. Wsiadłam do auta. Dotarło do mnie, że ociekam. Od stóp do głów. Miss mokrego podkoszulka kurna. I spodni. I wszystkiego. Wkurw wszechczasów. Mając w perspektywie zakupy i brak czasu na przebranie – megawkurw wszechczasów.

Ostatecznie dotarłam do Czerwonego Sklepu mokrusieńka, zrobiłam zakupy wzbudzając tylko lekką sensację (kto widział cleosiowe G jak giganty, ten wie o co chodzi z tą miss), po czym udałam się na właściwą pocztę, gdzie oflagowana zapowiedziałam, że nie wyjdę dopóki mi nie dadzą listu. Dostałam. Niekoniecznie po mordzie. Najciekawsze w tym wszystkim jest to, że kiedy Grzech musiał już wysiąść z auta z nieba nie spadła ani jedna kropla. Nie ma sprawiedliwości na tym świecie!!!

A może to jest znak od niebios, żeby wystartować w konkursie???:)))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz