licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

niedziela, 3 czerwca 2007

W odpowiedzi...

…na pismoo z dnia 10 maja br., niniejszym informuję zainteresowanych reporterów Forum O Co Chodzi w Mordę Jeża – Zadziora i Spaniela, że udałam się do wiadomego sklepu i spędziwszy tam 2 bite godziny wyszłam z: bordową bluzką z kwadratowym dekoltem by NafNaf, różową bluzką z paskiem wiązanym w talii by NoName, brązową bluzką by Atmosphere, spódnicą bojówką by Billabong oraz spódnicą różową ukośnie ciętą, by Amaranto. We wszystkim wyglądam najboskiej.

Hacjenda w ciągu pół roku potroiła swoją wartość, a w zasadzie nawet poczworzyła, ale mi się nie chce tych procentów liczyć. Mówcie mi BOGACZKO:)))

Smok w ramach Dnia Dziecka poza ogromem innych rzeczy i wymaroznym odkurzaczem, dostał też teatrzyk. Teatrzyk składa się z drewnianej sceny, drewnianych drzew i wież oraz drewnianych kukiełek. Wszystko w kolorze drwewna, gdyż sprytny producent załączył do zestawu farby. No to siedzimy już trzeci dzień na podłodze w kuchni i malujemy. Smok dziabdzia kukiełki na całoczarno, albo całozielono, albo całojakośtam i cieszy się niemiłosiernie. A kiedy idzie spać, Grzech oddziabdziowuje kukiełki pod gorącą wodą i maluje rycerza na szaro (zbroja), kolorowo (pióropusz), czerwono (tarcza), żółto (miecz) i cieszy się niemiłosiernie. Twierdzi, że nie może patrzeć spokojnie, jak rycerz stres przeżywa będąc obdziabdziowanym na sraczkowato w całości. A poza tym podobno lubi takie malowanki. Mam więc dwoje upapranych farbą dzieci, po których i tak poprawiam, nadając kukiełkom trochę trójwymiarowości cieniami i innymi takimi bzdetami.

Pojechałam dziś do lasu po chaszcze i kwiatki. Jakoś tak mi do głowy nie przyszło, że po deszczu w lesie będzie letko mokro. Wyszłam więc z lasu mokra po pas, w butach mi chlupało, spodnie wydłużyły się pod ciężarem wody o 20 cm. Ale za to wróciłam do domu z naręczem kwiatów, część z nich po drodze podrzucając Who. (Mam nadzieję, że mi to Who wybaczy, żem się tak wrąbała prosto z trasy i bez zapowiedzi niemalże przeszkadzając w sprzątaniu po jaszczurce. A propos Dear Who czy jaszczurka dostała w końcu imię???)

A potem poszliśmy rodzinnie na Rynek, gdzie było przedstawienie „Cukierki”, z którego zrozumiał coś chyba tylko Smok i trochę ja, za to Grzech ni w ząb. Na koniec przyszli Kibice, bo Polonia wygrała 3:1, więc porzuciłyśmy Grzecha i pognałyśmy we dwie drzeć się razem z nimi „Poloniaaaa, Poloniaaaaa na zawsze w sercach naszych jeeeeeeeeeeeeeest”. Zgadnijcie czy Go to zachwyciło???:)))

2 komentarze:

  1. Dziękuję za informację o zakupach. Proszę częsciej, pani Derektor.

    OdpowiedzUsuń
  2. Z jaszczurkami się nie bratam. Wyrzucam z domu BEZ nadawania imienia….

    OdpowiedzUsuń