licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

wtorek, 11 maja 2010

Postanowiłam...

…zrobić Smoku badanie moczu i kału, bo jakoś ostatnio często Ją brzuch boli. Do tego celu zamierzałam wykorzystać Ciotuchnę Kapo. Smok pochwalił się Wężowi, Wąż zadzwonił.
Cleos: Smok jest na weekend u ciebie to możesz pobrać cotrzeba i dać Ciotuchnie w poniedziałek rano.
Wąż: Już rozmawiałem z Ciotuchną, narobiła paniki i wymyśliła jeszcze USG.
C: Po coś do niej dzwonił, co ty Ciotuchny nie znasz?
W: No znam. Kupisz pojemniki?
C: Kupię.

Rozłączył się. Po 30 sekundach przychodzi SMS „Daj może znać mamie, żeby w razie gdyby Smok robił kupę, żeby zabezpieczyła. Tylko pamiętaj, że pojemnik musi być wyparzony.”
O żesz ty w mordę skrobany po krzywych zębiskach. Odpisałam: „Zabezpiecza to się dowody. Kupę się wyciąga z kibla. Ominie cię to, nie martw się.”
Nie odpisał.

No błagam ojciec szceścioletniego dziecka ZABEZPIECZA kał do badania oraz stara się wszelkimi sposobami, żeby się od wyjmowania tego kału z ubikacji wymigać. I pewnie pisząc tego SMSa myślał, że taki jest mądry i przewidujący i zapobiegliwy.

Jezusienazareński – jak dobrze, że mnie tam nie ma!

3 komentarze:

  1. obserwatorka11 maja 2010 22:22

    zwykle czytam i się nie odzywam… ale usmiałam się serdecznie :) zastanawiam się tylko czy całą muszlę nalezy „zabezpieczyć” żółto czarną taśmą, lub owinąć folią stretch – choc chyba nie jest sterylna, to może lepiej nie… i czy ją wcześniej wyparzyć te muszlę, ot tak, na wszelki wypadek…

    OdpowiedzUsuń
  2. już Cię uwielbiam:) odzywaj się częściej:)

    OdpowiedzUsuń
  3. A może to żart był?
    Ja tak z ostrożności procesowej nie zakładałabym a priori takiego zmanierowania żargonem prawniczym:)

    OdpowiedzUsuń