licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

czwartek, 26 maja 2011

Poza trzema...

…parami rolek, mamy teraz w domu trzy rowery. Patrzenie jak Drożdż tarza się  pyle i żwirze przed własnym garażem w selu „zapakować Cleosi rowery do Wiśni i zabezpieczyć klapę bagażnika” – bezcenne. Musiał strasznie chcieć się ich pozbyć, bo zignorował nawet pytanie Smoka, czy Diaboł też będzie z nami jeździł. Ależ oczywiście, że będzie kochany Smoku (a chomiki klonują się w drożdżu na potęgę). Sam dał rower dla Diaboła, więc niech się chłopina pogodzi.

Inna sprawa. Zadzwoniłam dziś  do zarządcy basenu odrytego w naszym mieście. Miałam podły plan zabrać czeredkę w sobotę rano, zafundować im pizzę na obiad i wrócić wieczorem. Dupa. Basen zamknięty. Na stronie www jak byk stoi napisane, że od czerwca do sierpnia. Naiwna ja miałam nadzieję, że pierwszy upalny weekend przed czerwcem zrobią wielkie otwarcie. Okazało się, że „Skąd się to pani wzięło? Od wakacji jest czynny basen.” Ja się pytam, jakim cudem to ma na siebie zarabiać, skoro cały maj mamy piękną mniej lub bardziej pogodę, ale jak znam miejscowych już dawno zadki by moczyli. Tymczasem zamknięte i kasy nie przynosi. Jakby ktoś chciał wysunąć argument, że obsługa obsługuje kryty basen to otóż nie, bo od roku jest w remoncie – zamknięty na 100 spustów, a obsługa od sprzątaczek do ratowników smyka się po innych obiektach. Logika samorządowców czasami mnie powala. Na amen mnie powala.

Za to kupiłam sobie dzisiaj poduchy na fotele na balkon. Mój odwłok przeżywa orgazm (z różnych przyczyn) i wreszcie mam tak, jak zawsze chciałam mieć (w różnych kwestiach).

A od Smoka dostałam kwiota. Szczerze mówiąc myślałam, że Diaboł jak zawsze o wszystkim zapomni i nawet nastawiałam się od  rana na „absolutnie nie odczuwaj rozczarowania.” Niniejszym odszczekuję. Hau hau.

Nie było mnie wczoraj w pracy. We wtorek melduję grzecznie Szefowi S., że mnie nie będzie w środę. „Będę tęsknił i rozpaczał.” „Właśnie dlatego mówię panu dzisiaj, żeby mógł pan przyzwyczaić się do tej tragicznej myśli.” Wyrabia  się chłopak:)

Na sztalugach mam zieloną elficę. I kurde flak nie wiem co z nią dalej. No jest sobie na razie – najwyraźniej musi dojrzeć.

I jeszcze chciałam oświadczyć, że jak jeszcze raz  przed urlopem usłyszę jakiś głodny, samczy kawałek o cyckach, balkoniku, „oczach” czy chujwico, to dam w mordę jak Babcię kocham. Niezależnie od tego na jak wysokim stołku będzie siedział piejący z zachwytu samiec. Jednego mam tylko takiego kolegę w pracy, od którego jeszcze nie usłyszałam żadnego „byda broł cie na hołdzie, cie eche, jeronie”, który unika mnie jak ognia chociaż złego słowa Mu nie powiedziałam i otwarcie mówi, że się mnie boi. Ktoś mi powie dlaczego?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz