… histerycznie rzuciła mi słuchawką telefonu służbowego. A chciałam tylko poprosić grzecznie o wydanie łyżew dla Smoka, które wozi w bagażniku. W życiu nie słyszałam takiego przerażonego głosu. Znaczy co, spodziewała się, że do końca życia nie będziemy miały ze sobą kontkatu? Nie porozmawiamy? Nie spotkamy się? Umieram z ciekawości co Drożdż naopowiadał o mnie, ale stawiam, że jestem psychopatyczną, chorą psychicznie, agresywną francą.
Znaczy samo ZUO!
APDEJT:
Łyżwy nadjechały w obstawie Drożdża i Alutki. Widocznie boją się ze mną spotykać w pojedynkę.
A my obejrzeliśmy
i Smok stwierdził, że fajna ta bajka. Niech mi ktoś jeszcze powie, że starocie nie są warte pokazania dzieciom.
Sponsorem tej notatki niech będzie literka R jak Respekt ;) oni to czują :)
OdpowiedzUsuń