licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

czwartek, 22 marca 2012

Mózg mi się...

…zlasował, potem uległ wyprostowaniu, a potem wyparował uszami. Matkokochano co za dzień!
Się dzieje.

Są też średnio dobre wiadomości. Z moim niepoprawnym optymizmem nie powiem przecież, że złe też są. No kurna nie powiem i już. Więc są średnio dobre i będziemy nad nimi pracować, żeby się jednak doszukać w nich czegoś pozytywnego.
Oraz po raz kolejny przekonałam się, że Prawdziwy Przyjaciel o nic nie pyta, nie ocenia, nie prawi kazań tylko JEST. I jeszcze posyła SMSa „Zawsze pamiętaj, że masz mnie.” I gula w gardle, sklonowane chomiki, kluska, czy tam inna pyza.
I miło, kiedy w odpowiedzi na @, całkiem zwykłego czytam „Muchos gracias Bella”, kiedy ktoś mówi „you are amazing”, albo na przykład „you made the impossible” albo coś w ten deseń. Od razu się człowiekowi chce. Chce cokolwiek, nawet jeśli to proste, zwykłe, niewymagające cudotwórstwa czynności. Nikt mi nie powie, że pozytywna motywacja słowem jest mniej cenna niż wszystkie premie świata. Bo nie jest. Tym bardziej, kiedy rozmawiam z Dawnymi Ludkami i słyszę, że w Nowej nadal nic się nie zmieniło, nadal ten sam marazm, zawiść, bagienko, błotko i taplają się w tym wielbiciele własnego  podejrzanie żałosnego ego. Przykro tylko, że wraz z nimi całe stado ludzi, którzy mogliby WSZYSTKO, gdyby im tylko na to pozwolić, a nie trzymać krótko przy mordach.
I tu po raz kolejny nasuwa się myśl, że Prawdziwi Przyjaciele to najlepsze, co może człowieka w życiu spotkać. Nie jestem pewna, czy jest coś (wykluczamy z tej wyliczanki dzieci własne, nawet te najbardziej wkurzające, bo wiadomo dzieci się kocha bezwarunkowo) lepszego, ważniejszego, bardziej wartego pielęgnowania.
A propos dzieci – moje właśnie projektuje okładkę do ulubionej bajki. Na konkurs. I prosz, niech ktoś zgadnie co to za bajka. Sama się zdziwiłam, że to nie „Toy Story”, albo inny „ossztatni mleczszyk tej w jeśszsieni.” Bo otóż, nie.
Że o wczoraj popełnionym robocie z kartonów nie wspomnę. Z uporem maniaka konstruuje tego robota/kosmitę, dorabia ręce, nogi, wymyśla głową to w pionie, to w poziomie. Trza mieć anielską cierpliwość do tego zapału doprawdy.

1 komentarz: