licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

poniedziałek, 15 grudnia 2003

Widziałam...

…Misiątko. Ma 7,7 mm i cały czas zastanawiam się jak taki mały glucik, może mnie rozkładać na amen. A, że rozkłada to fakt. Jem jak słonica, nawaet Mąż był w sobotę na imprezie zdziwiony. Jego znajomi też. Przy okazji chciałam Mężowi podziękować, że nawet Emila nie poinformował o stanie Cleosi, dzięki czemu zostałam pewnie uznana przez Niego i resztę za utylizację odpadów. Ma-sa-kra.
Grzech na widok pierwszego zdjęcia Misiątka płakał ze szczęścia – nareszcie jakiś objaw radości z Jego strony, bo jak do tej pory tylko się bał:)))

A poza tym, byłam w sobotę w Radio i zaproponowali mi praktyki od lutego:))) Podobno mam GŁOS i nadaję się. Przy czytaniu wiadomości radiowych nie zająknęłam się ani razu, w przeciwieństwie do koleżanek ze studiów, które były tam ze mną. Widocznie uwielbiane od dziecka występy publiczne wpływają pozytywnie na brak ewentualną tremę. Usłyszałam najpiękniejsze słowa, wymarzone: „Pani Cleos pani się nadaje, niech się pani zacznie starać o praktyki u nas. Proszę przyjść do mnie 10 stycznia. Pasuje pani do wiadomości.” Spełnianie marzeń wcale nie jest trudne:))) Wystarczy tylko od dziecka strrrrrrasznie czegoś chcieć. A może to tylko mnie wszystko tak łatwo przychodzi??? Najpierw Grzech, potem Misiątko idealnie w terminie, teraz wymarzona praktyka dziennikarska… Szczęściara ze mnie. Z może po prostu bogowie wiedzią, że mnie cieszą nawet małe rzeczy i nagradzają ten mój brak wymagań??? A że ciesząto fakt. W sobotę byliśmy w Operetce na koncercie „Maciej Niesiołowski przedstawia”. Siedziałam tam, słuchałam orkiestry, sopranistek, barytona, i łza zakręciła mi się w oku. Bo tak było pięknie, tak ŚPIEWALI, tak GRALI, że serce rosło. No taka jestem, że płaczę ze szczęścia, a uszczęśliwia mnie drobiazg, niby nic, niby kruszynka, a jednak. Tak było też, kiedy na pierwszym wspólnym urlopie pierwszy raz stanełam z Grzechem nad brzegiem morza. Zachód słońca, szum fal i to mocne objęcie – płakałam jak dziecko i śmiałam się jednocześnie. Czy to normalne??? Albo kiedy pierwszy raz zapalamy światełka na choince… Dobra, bo się rozkleję…
Ze spraw przyziemnych: do posprzątania został mi jeszcze gabinet i living-room. I garderoba, ale za niąsię nie ruszę, bo to burdelik Grzecha niech sam sprząta. No i jeszcze 4 okna, a czasu tak niewiele…Dam radę, no bo jeśli nie ja to kto??? Chociaż muszę powiedzieć, że Grzech grzecznie pomaga i nawet nie burknie:)))
No to wracam do pracy, albo raczej do sikalni, bo Misiątko zmuszam nie do spędzania połowy dniówki w tym uroczym miejscu:))) Dobrze, że mi za to płacą;)))

8 komentarzy:

  1. Oj bedzie sie dzialo, jak Misiatko za lat kilka-nascie przeczyta o „gluciku” ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. eeeeeee tam, się nie boję – w końcu to moja krew będzie:)))

    OdpowiedzUsuń
  3. siusiasz?
    to śietnie!!!!!!!!!
    kaza z nas to pzrechodzila:P

    OdpowiedzUsuń
  4. Tropical Islands15 grudnia 2003 16:44

    Cleos w ciąży!!! cóż za radość! gratuluję! :) i pozdrawiam Misiaczka (Misię?) :)
    nad imieniem już myśleliście z Grzechem?:)i gratuluję tego radia, Cleos niedość, że w błogosławionym stanie, to jeszcze karierę robić będzie!!!!! :))))co do artykułu, może być Tropikalna :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Misia od Misiaków15 grudnia 2003 21:32

    Dobra passa, tak trzymać:-)!

    OdpowiedzUsuń
  6. eheheh Siostra ciąża tak Cię ‘rozkleja’ :-))))))))
    misio :-)))))))))))))))))))))

    OdpowiedzUsuń
  7. Misiątko opanowało blog Cleosi
    pozdrawiam WAS ;o)))

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie myj wariatko okien bo w leb !!!

    OdpowiedzUsuń