…Misiątko. Ma 7,7 mm i cały czas zastanawiam się jak taki mały glucik, może mnie rozkładać na amen. A, że rozkłada to fakt. Jem jak słonica, nawaet Mąż był w sobotę na imprezie zdziwiony. Jego znajomi też. Przy okazji chciałam Mężowi podziękować, że nawet Emila nie poinformował o stanie Cleosi, dzięki czemu zostałam pewnie uznana przez Niego i resztę za utylizację odpadów. Ma-sa-kra.
Grzech na widok pierwszego zdjęcia Misiątka płakał ze szczęścia – nareszcie jakiś objaw radości z Jego strony, bo jak do tej pory tylko się bał:)))
A poza tym, byłam w sobotę w Radio i zaproponowali mi praktyki od lutego:))) Podobno mam GŁOS i nadaję się. Przy czytaniu wiadomości radiowych nie zająknęłam się ani razu, w przeciwieństwie do koleżanek ze studiów, które były tam ze mną. Widocznie uwielbiane od dziecka występy publiczne wpływają pozytywnie na brak ewentualną tremę. Usłyszałam najpiękniejsze słowa, wymarzone: „Pani Cleos pani się nadaje, niech się pani zacznie starać o praktyki u nas. Proszę przyjść do mnie 10 stycznia. Pasuje pani do wiadomości.” Spełnianie marzeń wcale nie jest trudne:))) Wystarczy tylko od dziecka strrrrrrasznie czegoś chcieć. A może to tylko mnie wszystko tak łatwo przychodzi??? Najpierw Grzech, potem Misiątko idealnie w terminie, teraz wymarzona praktyka dziennikarska… Szczęściara ze mnie. Z może po prostu bogowie wiedzią, że mnie cieszą nawet małe rzeczy i nagradzają ten mój brak wymagań??? A że ciesząto fakt. W sobotę byliśmy w Operetce na koncercie „Maciej Niesiołowski przedstawia”. Siedziałam tam, słuchałam orkiestry, sopranistek, barytona, i łza zakręciła mi się w oku. Bo tak było pięknie, tak ŚPIEWALI, tak GRALI, że serce rosło. No taka jestem, że płaczę ze szczęścia, a uszczęśliwia mnie drobiazg, niby nic, niby kruszynka, a jednak. Tak było też, kiedy na pierwszym wspólnym urlopie pierwszy raz stanełam z Grzechem nad brzegiem morza. Zachód słońca, szum fal i to mocne objęcie – płakałam jak dziecko i śmiałam się jednocześnie. Czy to normalne??? Albo kiedy pierwszy raz zapalamy światełka na choince… Dobra, bo się rozkleję…
Ze spraw przyziemnych: do posprzątania został mi jeszcze gabinet i living-room. I garderoba, ale za niąsię nie ruszę, bo to burdelik Grzecha niech sam sprząta. No i jeszcze 4 okna, a czasu tak niewiele…Dam radę, no bo jeśli nie ja to kto??? Chociaż muszę powiedzieć, że Grzech grzecznie pomaga i nawet nie burknie:)))
No to wracam do pracy, albo raczej do sikalni, bo Misiątko zmuszam nie do spędzania połowy dniówki w tym uroczym miejscu:))) Dobrze, że mi za to płacą;)))
Oj bedzie sie dzialo, jak Misiatko za lat kilka-nascie przeczyta o „gluciku” ;)
OdpowiedzUsuńeeeeeee tam, się nie boję – w końcu to moja krew będzie:)))
OdpowiedzUsuńsiusiasz?
OdpowiedzUsuńto śietnie!!!!!!!!!
kaza z nas to pzrechodzila:P
Cleos w ciąży!!! cóż za radość! gratuluję! :) i pozdrawiam Misiaczka (Misię?) :)
OdpowiedzUsuńnad imieniem już myśleliście z Grzechem?:)i gratuluję tego radia, Cleos niedość, że w błogosławionym stanie, to jeszcze karierę robić będzie!!!!! :))))co do artykułu, może być Tropikalna :)
Dobra passa, tak trzymać:-)!
OdpowiedzUsuńeheheh Siostra ciąża tak Cię ‘rozkleja’ :-))))))))
OdpowiedzUsuńmisio :-)))))))))))))))))))))
Misiątko opanowało blog Cleosi
OdpowiedzUsuńpozdrawiam WAS ;o)))
Nie myj wariatko okien bo w leb !!!
OdpowiedzUsuń