licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

sobota, 5 maja 2007

Po pierwsze primo...

…szczerze, serdecznie i z całego serca, a do tego wcale nie skrycie zazdroszczę Calenduli i Johny’emuB…, że mogą sobie Anię uczesać w urocze kucyki. Ja też mogę oczywiście uczesać Smoka w podobnie urocze kitki, aczkolwiek, azaliż poniekąd będą się one trzymały na smoczej głowie jakieś 23 i 1/2 sekundy, co i tak jest znaczną poprawą w stosunku do paru miesięcy temu. Nie da sobie maupa przetłumaczyć i koniec. No trudno może do tego dorośnie:)

Po drugie primo Smok zmusza mnie do wymyślania bajek. I to nie takich, że bla bla bla za górami i lasami i krasnoludki, tylko takich, że królewna Smoczka i rycerze i morał na koniec. Wczorajszej nocy obudziła się z płaczem odmawiając wysłuchania w ramach pociechy po złym śnie „Chatki Puchatka”, „Gęsiareczki” i innych. W rezultacie powstała bajka o of kors królewnie Smoczce oraz książętach Italo Disco, Dietrichu von Smród, Cingis-Chamie i Van Den Glucie, którego to ostatniego królewna Smoczka poślubiła i żyli długo i szczęśliwie otoczeni czeredką dzieci o włosach koloru świński blond. Błagam nie proście o szczegóły, gdyż wznosząc się na wyżyny bajkopisarskiego kunsztu w środku nocy stworzyłam cudo do niczego niepodobne:)))

Po trzecie primo, pojechalimy do kina na „Sezon na misia”. I powiem tak: niczym jest bajka w technologii 3D, niczym dowcipne dialogi, niczym humor sytuacyjny w porównaniu z tym, jak Smok założywszy okulary do trójwymiaru wyciągał łapki przed siebie, żeby se tego misia pogłaskać, albo złapać wiewióra, albo jak uchylał się przed pędzącym samochodem, albo jak rozglądał się gdzie jest u diaska ten deszcz co pada na jelenia. Ubawiłam się podwójnie, raz bajką, a raz obserwacjami starej-maleńskiej, która z popcornem na kolanach, macała przed sobą w poszukiwaniu jeża. Kosmos:)))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz