licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

czwartek, 9 czerwca 2011

Zrobienie ciasta...

…przygotowanie zapiekanki, wstawienie ogórków do buncloka – 45 minut. Zostanę mistrzem kuchni (własnej) z opcją „prosz mnie nie wkurwiać kiedy coś kroję NożemCoMożePokroićGwoździe”. Podobno zirytowane do granic ostateczności kobiety zadają tylko jedno, przypadkowe pchnięcie pt.: „no odwróciłam się a on akurat tam stał i się nadział”, a zirytowany facet zadaje pierdylion pchnięć gdzie popadni i potem jest, że „się pastwił nad zwłokami”. Zupełnie nie wiem po co. Mnie co prawda nikt nie stał (akurat) za plecami, ale pod nogami ustawicznie plątały się koty z zamiarem „wlezę  ci na łeb, albo i w majtki tylko daj mi kawałek tej kiełbasy durna babo!” A tu wał na schwał – jak mówi jedna a w zasadzie jedyna znana mi Smoczyca.
I ja to chyba nawet zaczynam lubić. Jak na kogoś kto przez 7 lat ugotował 1 rosół i deklarował się jako totalnie niekuchenny – całkiem nieźle. Byle tylko miał kto żryć za przeproszeniem i się zachwycać. Bo Diaboł to się już tak rozbestwił, że przestał mruczeć przy obiedzie z zadowolenia (tu spektakularnie walimy focha z przytupem).

Chyba mię się ciasto pali!!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz