licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

sobota, 24 września 2011

Zakupy...

…z córką bywają rozczarowujące. Znalazłyśmy zarąbiste buty dla Smoczycy, zarąbiste na tyle, że postanowiłam obczaić, czy jest też mój rozmiar. Był. Mierzę.

Pani z Córką: Zobacz jakie pani fajne buty mierzy. Wygodne?
Cleos: Wyjątkowo.
Pani z Córką: Może też byś takie chciała?
Córka z Panią: Eeeee.
Smok: Mamo zdejmuj, robisz mi siarę.

Zdjęłam. Nie kupiłam. Ubolewam. Na pocieszenie Smok kupił mi z własnej kasy leliję, która teraz pięknie śmierdlaczy na cały salon i jadalnię.

A dwa piętra nad nami, nad oknem wisi tak piękna otoczka z jakiejś zaprawy i trzyma się na nie wiem czy, ale być może jest to słowo honoru. Jak spadnie potłucze mi stolik, że nie wspomnę o tym, że zasnęłam dziś na balkonie i mogła mi rozpiergolić łeb. Równie dobrze może jutro, bo też zamierzam na balkonie siedzieć. A remontu elewacji budynku jak nie widać, tak nie słychać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz