licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

środa, 21 września 2011

Część kasy...

…na zmianę auta spadła z Chmielnej.

Pan od ubezpieczenia rozbawił mnie do łez, poprawił nastrój na spotkaniu Whoever, ubawił Kate oraz Obsi. Siedzimy bowiem przy stole w jadalni, ja i Pan.
Pan: Blablablablalba (o ubezpieczeniach)
Cleos: …
Pan: (milknie)………………(czerwieni się)…………………(przestaje oddychać)………………..(spogląda pod stół) O matko! To kot! A ja myślałem, że pani mnie stopą mizia i nie wiedziałem jak mam zareagować.
Cleos: Pfffffbuahahahahahahahahah
Pan: Niech mi pani da chwilę, bo muszę ochłonąć.

Czerwienił się, rumienił, speszony był, zawstydzony, zatchnął się i nie mógł gadać. A ja do dziś nie mogę się przestać śmiać.

Zrobiłam do smoczego pokoju klamry do firan ze SpongeBobem. Nie pytajcie mnie jak. Wszystkie palce mnie boląod wycinania. Tak się skupiałam jakbym robiła na tym doktorat. Ale wyszło tak, że teraz mogę robić na zamówienie.

Rozsadziłam kwiaty. Jeśli ktoś pragnie amarylisy i  sansewiery laurenti, to jeszcze mam. Jeszcze nie skończyłam, ale już dzisiaj nie mam siły.

To pójdę fugi robić w kuchni, albo klej nakładać na kafelki, bośmy tego jeszcze też nie skończyli.

Bleh.

APDEJT:
Cleos: No gdzie tam idziesz, jak się program skończył.
Diaboł: ….. drept drept drept
Cleos: Jaki ty jesteś gupi, to ludzkie pojęcie przechodzi.
Diaboł: A ty boroczka.

Cleos: Jak możesz.
Diaboł: Z opóźnionym zapłonem.
Cleos: Ja wypiłam piwo i jeden kieliszek ajerkoniaku. Jesteś pewnien, że chcesz ze mną zadzierać?

Diaboł: … Nie:) Przepraszam:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz