licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

poniedziałek, 9 stycznia 2012

Klnę na czym...

…świat stoi, gadam do siebie, wciskam „exit” po to, żeby za godzinę wcisnąć „load” i znowu rzucam mięsem, że marines by się nie powstydzili.
Tak oto Cleosia wsysła się w Tomb Raidera.
Zakładam, że nie na długo, ale jednak książka leży odłogiem.
A przecież (za Who) zakończyłam rok 2011 bilansem 45 książek i 415 filmów. (No dobra, było w tym dziesięć sezonów Friendsów, ale jednak). I miałam czytać i czytać, tym bardziej, że prezenty choinkowe składają się głównie z papieru, składającego się na 44 książki. I co?
I dupa prosz Państwa.
Nawiasem mówiąc boli mnie już od siedzenia na krześle. Inwestycja kanapowa byłaby wskazana w tym roku.
Zatem obmyję boskie me ciało i pójdę zalec w marokańskim buduarze wraz z historią o wampirach:)
Na papierze spisaną.

3 komentarze:

  1. jeśli o mnie chodzi to może z dwóch filmów w 2011 bym sie doliczyła :)Więcej nie pamietam :)(hasło: jarry – znasz jakiegoś?)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nieskromnie przyznam, że w książkach biję was na głowę, po kilkakroć. W filmach? Hmm, trudno mi podliczyć. Biorąc pod uwagę herbatki z Erysiem i dobranocki z Herculesem może dobiłabym do 120. Licząc tylko kinowe, będzie tego z 75 pozycji, z czego może trzy naprawdę godne polecenia. 2011 kiepski był filmowo, oj słabiutki!

    OdpowiedzUsuń
  3. Nieskromnie przyznam, że w książkach biję was na głowę, po kilkakroć. W filmach? Hmm, trudno mi podliczyć. Biorąc pod uwagę herbatki z Erysiem i dobranocki z Herculesem może dobiłabym do 120. Licząc tylko kinowe, będzie tego z 75 pozycji, z czego może trzy naprawdę godne polecenia. 2011 kiepski był filmowo, oj słabiutki!

    OdpowiedzUsuń