licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

wtorek, 8 listopada 2005

Być może Iwa...

…ma rację. Zrobiłam podsumowanie i tak:
Grzechowi Gwiazda dorobiła rogi,
Rafiemu_Fafiemu żona (już była) dorobiła rogi,
ojciec jednej mojej znajomej zdradza żonę,
ktoś bardzo mi bliski podobnie,
moja koleżanka spotyka się z żonatym facetem,
druga będąc żoną bzyknęła znajomego żonatego,
w pracy jedna ma TYLKO żonatych kochanków,
druga pracowa ukrywa przed światem romans z żonatym z pracy,
trzecia pracowa ma kochanka i jej mąż ma kochankę – taki układ,
Bezradny bzyka co się rusza i na drzewo nie ucieka – żona nie wie chyba,
blogowe znajome conajmniej trzy mają romanse i mężów w domu,
MJ będąc z kobietą w związku nieformalnym zaseksił inną i to na tyle skutecznie, że się z nią potem ożenił „bo dziecko”,
moja, nazwijmy ją Była Znajoma miała romans z kolegą z pracy – mąż na stanie,
ktoś z Rodziny zdradzał regularnie.
WNIOSEK: Być może Iwa ma rację, że nie warto ufać, nie ma prawdziwej miłości, a szacunek w związku i szczerość to przeżytki. Tylko w takim razie po co to wszystko??? To zakochanie, zauroczenie, oddanie siebie drugiemu człowiekowi??? Wizja dosyć makabryczna, dosyć dołująca i w ogóle niesłoneczna.

Dla poprawy humoru w dwa wieczory „Skorpion” Jana Kraśko. Kawałek dobrej sensacji zawsze jest mile widziany:)))

3 komentarze:

  1. cos ostatnio kreciesz sie wokol tej zdrady i krecisz…
    analizujesz
    podsumowujeszczasem tak sie uklada :))ano bylo sie kiedys idealistką, bylo ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja nie twierdzę, że mam rację – więcej – mam nadzieję, że je nie mam. Chcę wierzyć, że istnieje coś takiego jak „miłość”, a nawet miłość na całe życie. Może ktoś mnie jeszcze tego kiedyś nauczy. Lecz póki co wydaje mi się, że ludzie ulegają wzajemnemu zauroczeniu, a potem już zostają ze sobę bo wydaje im się, że świetnie się rozumieją, bo wydaje im się że do siebie pasują, a potem jest przyzwyczajenie do drugiej osoby, dzieci, czasem szacunek do siebie (i wtedy jest świetnie). A potem się zdarza, że znowu ulegamy zauroczeniu… tylko, że sprawa jest trudniejsze bo mąż, bo żona, bo dzieci, bo raty, bo dom… bo przyzwyczajenia, które niekoniecznie chcemy zmieniać bo nam wygodnie, a z drugiej strony chcemy spędzać czas z tą „nową” osobą. To tak na zasadzie zjeść ciastko i mieć ciastko. Więc nie chcemy rzucać tego wszystkiego…ale chcemy odrobiny przyjemności, nowych wrażeń…czasem wiele ryzykując, a bezkarność dodaje nam skrzydeł.
    Może nie mam racji, może nigdy naprawdę nie kochałam i nigdy naprawdę mnie nikt nie kochał, dlatego tak sądzę… A może teraz papram się w czymś co sprawie, że mam takie zdanie.
    Ktoś mi bliski zdradza kogoś mi bardzo bliskiego, mnie zdradzono, ja jestem przyczyną zdrady (i to ostatnie jakoś wcale mnie nie razi, może jestem zepsuta, próżna, może się na szanuje…), koleżnka szuka wrażeń, kolegę przy żonie trzyma dziecko….gdzie tu MIŁOŚĆ !!!
    Ma rację moja przedmówczyni…. było się kiedyś idealistką….

    OdpowiedzUsuń
  3. Do wszystkiego trzeba dojrzeć, potem jest miłość i szacunek – po pewnym czasie się docenia co te słowa znaczą.

    OdpowiedzUsuń