licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

środa, 16 listopada 2005

Zmęczywszy się...

…szalonym galopem, dzikim cwałem, rączym kłusem majestatycznym stępem i elementami rodeo Wierzgająca Kobyła przystanęła na chwilę. Spojrzała na jeźdźca błagalnie i parsknęła opluwając okolicę. Szalony Vic serce miał dobre, choć zaprawione w licznych pojedynkach ze smokami i pluszowym lwem, więc przerzucił nogę nad grzbietem Wierzgającej Kobyły, której dosiadał na oklep i zgrabnie zeskoczył na ziemię. „Niech sobie odpocznie starowina” – pomyślał i przykucnął obok Kobyły, by zbadać stan swoich skarpet. ABSy trzymały się idealnie, jakby ktoś zrobił odlew na stopę Szalonego Vica. Rozejrzał się po okolicy i jego twarz rozjaśnił dziewięciozębowy uśmiech. W oddali zobaczył bowiem Indianina o imieniu Krzywy Nos. Podniósł się z ziemi i pognał na spotkanie przyjaciela. Wpadli sobie w objęcia i odtańczywszy dziki taniec radości zlegli na prerii i jak nakazywał stary indiański zwyczaj łaskotali się na powitanie. Widząc to Wierzgająca Kobyła położyła się powolutku i robiąc bokami dziękowała indiańskim i kowbojskim bogom za tę chwilę wytchnienia. Błogi stan nie trwał jednak długo. Szalony Vic porzucił Krzywego Nosa i poszturchując Wierzgającą Kobyłę powiedział w lokalnym narzeczu „Ńniiie, izi ńniiiie iha”. Kobyła zrozumiała. Podniosła się ociężale, Szalony Vic wgramolił się na jej grzbiet depcząc po drodze inne części jej ciała. Na pytanie Krzywego Nosa „Jedziesz dalej?” pokręcił energicznie głową, aż zafalowały jego włosy „Ńnie, nieee, nieee, nieee”, co oczywiście oznaczało, że jedzie. No i pojechali – dzikim galopem, rączym kłusem, majestatycznym stępem, wariackim cwałem z elementami rodeo, a potem Szalony Vic zeskoczył z Kobyły, której dosiadał na oklep i kucnął, żeby sprawdzić stan swoich skarpet…

itd., itp., przez dwie godziny prawie…

1 komentarz: