licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

czwartek, 10 listopada 2005

c.d. ...

…następuje…
Kto pamiętał temu dzięki. Kto zapomniał, niech spada na drzewostan. Tyle.

Kraśko całkowicie mnie pochłonął. „Tunel” i „Orbita śmierci”. Dwa wieczory – dwie książki.

Od Grzecha – benjamin wielki jak stodoła i „Autobiografia” ukochanej Chmielewskiej. Potem goście, goście, goście, a na koniec kojący drink jeżynowy i lody nugatowe.

Humor popsuty sprawą Królika. Jeśli Ją zwolnią, być może straci prawo do opieki nad dzieckiem. Jeśli straci syna być może całkowicie się załamie. Przyjmowałyśmy się do pracy razem. Czasem miałabym ochotę walnąć Ją w ten rudy łeb, odwrócić się na pięcie, pokazać język tudzież palec. Jest kłótliwa, humorzasta, rozkapryszona, rozpieszczona, egoistyczna. Lubię Ją, chociaż jest trudna. Nigdy nie zrobiła mi nic złego, nie powiedziała złego słowa. Tymczasem teraz pół firmy, jeśli nie cała obgaduje Ją i robi zakłady czy wyleci czy jednak nie. Gdybym tylko mogła coś zrobić… cokolwiek… Parę pomysłów już podsunęłam (dzięki Dziobak), ale czy to wystarczy??? Może dlatego ten wczorajszy dzień niby uroczysty i specjalny był dla mnie jakoś smutny i zatroskany. Cholera. A może powinnam pogadać z Richardem??? Zadzwoniłam do Niej wczoraj, żeby powiedzieć, że będziemy o Nią walczyć. Rozpłakała się i szlochała w słuchawkę „Cleos ja już nigdy, obiecuję, że nigdy.” Nie załapałam, „już nigdy nie będę piła” – dokończyła i płakała dalej. Co mogłam powiedzieć??? „Trzymaj się słońce i nie dawaj się. Powalczymy.” No bo co innego??? Że Jej nie wierzę??? Że jeśli ktoś ma problem z alkoholem to nie powinien obiecywać cudów tylko po prostu się starać??? Że potrzebna Jej pomoc specjalisty??? Że nawet wtedy nie będę Jej wierzyła, że „już nigdy”??? O Matko, koszmar jakiś. Ciągle o tym myślę, bo Ona w gruncie rzeczy jest dobrą koleżanką, niezłą pracownicą i w końcu człowiekiem, któremu trzeba dać szansę, czyż nie??? Czy tylko ja tak myślę, czy może Richard też dojdzie do takiego wniosku??? Niech to się już wyjaśni, bo nie zasnę dziś spokojnie…

2 komentarze:

  1. hmm..wujek macka, pisalam o tym kiedys, poszedl na odwyk..nie wierzylismy ze sie uda..do dzis nie pije..nie wiem jak dlugo, ale to i tak sukces w jego przypadkukolega z pracy wylecial na picie, ma zone i corke..i wiesz, to mu pomoglo – poszedl na odwyk, otrzasnal sie, ma swoją firemkętrudna sprawa

    OdpowiedzUsuń