licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

sobota, 2 lutego 2008

Magiczne...

…150 minut. Mniej więcej. Dziękuję:*

Potem 10 minut jazdy Cherry Devilkiem i pierdut wracmy na ziemię.Godzina 00:nie pamiętam ile, pusta ulica, zero ludzi, zero samochodów, pan panią szarpie na chodniku, pani wyciąga ręce w stronę mła jadącej wolniutko, bo przede mną tory tramwajowe i się trza zatrzymać (no dobra nigdy się nie zatrzymuję tylko zwalniam, ale intencje mam dobre). I co robi Cleos na widok kobiety lanej przez faceta na środku pustej ulicy? Zatrzymuje się, kretynka koncertowa, obrończyni uciśnionych kura mać i w mordę jeża. I wysiada, przezornie zostawiając włączony silnik. Dialog blondynki z oprychem był dosyć niecenzuralny.

Blondynka Kretynka zwana potocznie Cleos: Puścisz ją sam, czy ci pomóc?
Oprych: Wypierdalaj!
BKzpC (podchodząc beztrosko bliżej – czy ja już mówiłam, że jestem kretynką?): Jak ci kurwa wypierdolę to zdechniesz pod drzewem skurwysynu. Puść ją!
(Oprych puścił)
Oprych: Wypierdalaj mówię!
BKzpC (do Dziewczyny): Wsiadaj do auta.
(Dziewczyna stoi jak słup)
BkzpC: Wsiadaj kurwa bo nie mam czasu na delikatności.
(Dziewczyna wsiada)
Oprych (do Dziewczyny, podchodząc do auta): I tak kurwa jutro do ciebie przyjdę.
BKzpC (podchodząc beztrosko jeszcze bliżej): Zejdź mi z drogi.
Oprych: Wypierdalaj kurwo.
BKzpC (gotując się w środku ze stoickim spokojem na twarzy): Zejdź mi z drogi śmieciu, bardzo ładnie proszę.
(Oprych się odsuwa)
BKzpC (wsiadając do auta i ruszając zwraca się do Dziewczyny): Gdzie cię zawieźć?
(Dziewczyna podaje adres, na szczęście blisko – jedziemy)
Dziewczyna: On… ja…
BKzpC: Daruj sobie tłumaczenia i tak do niego wrócisz, ale będziesz miała przynajmniej jedną spokojną noc.
Dziewczyna: Dziękuję.
BKzpC: Nie ma za co.

Płakała, kiedy wysiadała. Podjechałam pod dom, zaparkowałam uroczo koło hasioka i dopiero w tej chwili własny kretynizm mnie powalił. Zdecydowanie mam więcej szczęścia niż rozumu. I to cud chyba, że Oprych dał się po prostu najnormalniej w świecie zaskoczyć i nie zdążył ochłonąć. Przez resztę nocy pewnie się będzie zastanawiał jakim cudem kurduplasta paniusia pokrzyżowała mu plany treningowe.
Mówcie co chcecie, sama wiem, że to było głupie, ryzykowne i skrajnie debilne, ale NIE MOGŁAM SIĘ NIE ZATRZYMAĆ.

7 komentarzy:

  1. kretynka? kretyństwem byłoby pojechać dalej nie robiąc zupełnie nic, i twierdząc, że skoro se takiego wybrała to teraz ma, jej sprawa.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jaro aka Mąż2 lutego 2008 19:34

    zono ma w sumie zrobilas dobrze ale jest taki magiczny numer 112 oni tez pomagaja i to dosyc szybko … jakby co to pamietaj maz moze zawsze i wszedzie komus ….. wiesz co :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie ma sprawiedliwości boskiej. Niech więc się dzieje Sprawiedliwość Cleosi :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajnie, że wiesz jak mocne masz zawirowania pod sufitem – nie będę w takim razie tego pisał bo ujął bym to w inne słowa :P
    Miałaś fuksa Moja Droga.

    OdpowiedzUsuń
  5. Fuksa miałaś, moja droga. Nie wiem, czy zdobyłabym się na coś więcej poza 112… Wiem, wiem. Nie zdobyłabym się.Co do kretynki: i tak do niego wróci. Nawracałabym? Nie. Raz byłam świadkiem sceny: minęła mnie kłócąca się parka, 100 metrów dalej on pieprznął nią o skarpę, przyłożył parę razy, ktoś zatrąbił, laska się pozbierała i poszli dalej. Kłócąc się. Taką jedną i drugą dupę poprę w staraniach w odejściu od matoła, ale nie zamierzam ryzykować obicia gęby (tak od niego, za przeszkadzanie w „rozmowie”, tak od niej za przeszkadzanie misiowi).

    OdpowiedzUsuń
  6. los hasbendos Jaro3 lutego 2008 20:33

    dlatego trza miec bejsbolka pod reka wyjsc i napier…. a potem sie pytac kto, co, po co i dlaczego… zawsze mozna przeprosic i schowac sie do mobilka i chodu :P

    OdpowiedzUsuń
  7. Jesteś wielka i niesamowita, aliści popieram ubezpieczenie „bejsbolowe” -sama stosuję od jesieni:))

    OdpowiedzUsuń