licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

piątek, 1 lutego 2008

Kolekcja liczy...

…10 sztuk.

Rano jak nowonarodzona po szamańskiej kuracji pognałam do Nowej tym razem nie wpakowując się pod tramwaj.  Cały dzień spędziłam niczem skowronek BEZ gorączki. Dopiero w drodze powrotnej poczułam, że coś nie teges. „Przyjadę do domu to się kimnę.” Gówno. Przyjechałam do domu 16:05 – Smok w piżamie, w kuchni rozpiergol, słoiki jakieś co to je Małżonek przytargał 4 dni temu dalej stoją na środku, naczynia nie umyte, gazety na stole rozwalone, łóżko Smoka rozbebeszone, a Małżonek w rozciągniętym szlafroczku. Gówno. Umyłam naczynia, podałam Smokowi obiad, którego do tej pory nikt jej nie dał, sprzątnęłam gazety, ogarnęłam kuchnię, skrzętnie omijając te słoiki – poczekam aż nóg dostaną i same wyjdą nie ruszę za Chiny Ludowe, ubrałam Smoka. Małżonek w tym czasie udał się na zasłużony odpoczynek i był zaległ w sypialni w objęciach Morfeusza. Gówno. Zmierzyłam temperaturę – nie ma tragedii 37,8 da się żyć. Pomalowałyśmy ze Smokiem świnię skarbonkę w serduszka, potem clowna co od cioci Who dostała, potem obejrzałysmy bajkę. Małżonek nadal śpi. Gówno. Oględnie rzecz ujmując wyśpię się po śmierci, a z gorączką lepiej się sprząta. Czy ja już mówiłam, że gówno? No.

Dla ułatwienia dodam, że Smok spędził dzień z Teściuniuniunią a nie samopas, a Małżonek przed moim powrotem spędził w domu ponad godzinę i nie zrobił NIC.

1 komentarz:

  1. Małżeństwo to wspólnota, więc może by uznać, że mąż wyspał się za Ciebie. Ale bałaganu zwyczajnie nie widzi. Nie widzi, bo ma inny punkt widzenia czy też leżenia. A jak się zamknie oczy, to też nic nie widać.

    OdpowiedzUsuń