licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

piątek, 8 lutego 2008

Nie mnie oceniać...

…jaką jestem matką… Smok jest za mały żeby się wypowiedzieć, może ci, którzy ją znają… Mały John twierdzi, że jest ze mnie dumna… Ja mniej trochę, kiedy czasem zdarza mi się stracić cierpliwość i jednak podnieść głos. Ale staram się… jeśli w ogóle posiadam jakąś mądrość życiową, to całą pakuję w Smoka. Żeby wiedziała co jest dobre, a co złe, że ma wybór i poniesie jego konsekwencje, żeby wiedziała, że jest Kimś i ma to sobie cenić już teraz, żeby umiała odróżnić blichtr od tego co naprawdę ważne, żeby szanowała ludzi i była na nich otwarta, żeby nigdy pierwsza i nigdy bez powodu nie robiła komuś krzywdy. Nawet Stasiowi, który Ją bije. Żeby wiedziała, że pieniądze nie biorą się z nieba tylko trzeba na nie zapracować i że jeśli chce kolejny balonik, to musi mieć na niego pieniążki w skarbonce. Żeby znała swoje obowiązki. Żeby wiedziała, żeby miała pewność, że zawsze w każdej sytuacji może na mnie polegać niezależnie od tego czy chodzi o namalowanie serduszek na skarbonce, ściągnięcie Jej z wysokiego murku czy wytłumaczenie gdzie są teraz dinozaury. Że jak mama coś obieca to słowa dotrzyma i że zawsze trzeba tego słowa dotrzymywać. Że słowo, parol, honor czy jak to zwał, jest najważniejsze. Że tylko szanując siebie można naprawdę szanować innych. Że dla Przyjaciół się JEST a nie SIĘ ICH MA. Że trzeba umieć okazywać uczucia, i rozmawiać, i milczeć razem, i słuchać kiedy ktoś mówi. Że się nie przerywa w rozmowie i że każdy temat jest dobry jeśli chce o czymś porozmawiać. Staram się jak mogę, żeby wiedziała, że zawsze znajdę dla Niej czas na huśtawki, malowanie klowna, wycinanki czy przytulanie po prostu. Tłumaczę Jej jak zrobi coś głupiego, że przecież jest mądra wieć niech najpierw myśli a potem robi, najpierw myśli a potem mówi, bo słowem można skrzywdzić bardziej niż ciosem w splot słoneczny. Staram się. Naprawdę. I widzę, że Ona jest dobra, po prostu… Wypowiadane w najmniej spodziewanych momentach „kocham cię mamo” niezmiennie sprawia, że mięknie mi w środku takie coś, co myślałam, że jest twarde. Na pytanie „czemu mi to mówisz teraz Smoku?” słyszę „Bo cię kocham mamo, to mowię.” Taka jest… kiedy płacze przychodzi się poprzytulać, kiedy jest zła tłumaczy mi dlaczego, kiedy ma focha odczekuje tyle ile potrzeba, żeby sie uspokoić a potem sama przychodzi, żeby pogadać o co chodziło. Staram się. Wyryć w niej te wartości, które uważam za słuszne i prawdziwe, taki mam cel. Być może mam niekonwencjonalne metody, które dziwią Małego Johna, ale są skuteczne. Być może – na pewno – popełniam błędy, obie uczymy się docierania do siebie w najlepszy i najprostszy sposób. Ale się staram i jestem z tym sama… Sama, bo nikt inny Jej nie tłumaczy, nie uczy, nie pokazuje. Wychodząc wczoraj na spacer z psem usłyszałam „Nie lubię zostawać w domu bez ciebie mamo”, powiedziane zdecydowanie zbyt poważnie jak na 3,5 latkę. A przecież nie zostawała sama, a jednak SAMA.
Nie mnie oceniać, jak mi to wychowywanie Smoka wychodzi… zdecydowanie. Ale nie pozwolę, żeby ktokolwiek w tym, G. kładł Jej do głowy brednie i wykorzystywał Ją w rozgrywkach między nami. Póki wojna dotyka tylko mnie, to jakby nie dotykała wcale. Ale kiedy widzę taką manipulację, takie bezmyślne rysowanie po tym diamenciku jakim jest smoczy umysł, to mnie trafia. I całe szczęście, że mam parę godzin na uspokojenie się, bo w przeciwnym wypadku przeszłabym po nim jak tornado wyrywając z wnętrza każdą pojedynczą komóreczkę po to, żeby się nią zabawić i pomalutku zgnieść w palcach, tak żeby został proszek. I dokładnie tyle z niego zostanie, kiedy już z nim skończę – żałosna kupka nic niewartego pyłu…

2 komentarze:

  1. nam… też chyba nie dane jest oceniać….Smoczyca, sama to oceni…. za kilka, kilkanaście lat… ale całkiem możliwe, że nie masz czego się bać :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Słowa bardziej ranią, ale na krótszą metę kick w splot słoneczny jest lepszy.
    Jak trza, to kick i dodaj okrzyk wojenny!

    OdpowiedzUsuń