licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

sobota, 16 lutego 2008

Wojna...

…Michał-Kuba-Jeleń-Kuba2 vs Smok-Cleos zakończyła się remisem. Wojna chlapaniowa dodajmy. Wojna, po której Cleos miała włosy do wykręcenia i w perspektywie albo suszyć albo jechać do domu z mokrymi (ciekawe co wybrała?) Wojna, podczas której narobiłyśmy pisku jak rasowe dziewczynki atakowane przez chłopców, a Smok darł się wniebogłosy „Do ataku mamo! Nie poddamy się! Bij zabij! Ataaaaak!!!!!” Wojna, w wyniku której Cleos została okrzyknięta najlepszą mamą WSZYSTKICH dzieci – tank U gut najt – 4 dzieciorów w tym 3 chłopaków jest nieco jedynie ponad moje siły. Jeleń w kącie siedział i się śmiał, kiedy po raz pierdylion pierwszy odpowiadałam na zaczepki. Faceci w wieku od 4 do 6 lat zdecydowanie najbardziej uwielbiają dzieczynki chlapać oraz zabierać im piłkę. A że ja – dziewczynka – sobie w kaszę/piłkę/wodę dmuchać nie dam, no to teraz mam. Zamiast jednej, spędziłyśmy na basenie trzy godziny. Wlosy pachną mi solą ciechocińską i jeszcze są lekko wilgotne. Ale, wiecie co? Dawno się tak nie uśmiełam:)))

A na naszym zaprzyjaźnionym złomowisku Właściciel powitał nas dzisiaj okrzykiem „No, są wreszcie nasze księżniczki!”, Pan Wagowy powiedział, że „Oooo, spóźnione Walentynki nasze przyszły”, a Złomiarze brudni jak Święta Ziemia z daleka machali do nas i „Co tam dziewczyny, dawno was nie było.” Smok powiedział wszystkim grzecznie dzień dobry, przy wadze wdał się w konwersację na temat wyższości butelek szklanych nad puszkami, po czym odebrał swoje 2,70, pożegnał wszystkich i wróci tam za miesiąc:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz