licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

poniedziałek, 11 lutego 2008

Rodzimy wymiar...

…sprawiedliwości nieustannie mnie zadziwia. To, że oni sobie w sądach układają pasjanse na tych kompach co to je tam mają, to wiedziałam od dawna, ale żeby…

Wczoraj, godzina 20:05 – telefon dzwoni…
Pani Prorok: Cleosia?
Cleos: No hej, co tam.
PP: Ty byłaś w sądzie w Chorzowie ostatnio jakoś?
C (lekko zdziwiona): No byłam.
PP: A jakie spodnie miałaś na sobie?
C (zdziwiona coraz bardziej): Matkokochanaicórko! Co to za pytanie?
PP: No porzypomnij sobie, bo to ważne.
C (uskutecznia szybką analizę. W sądzie była 28-go stycznia, w futrze z dalmatyńczyków, co pamięta bo jej zimno było, jak szła z parkingu. Do tego futra tylko czarne spodnie w kant): No w czarnych i co?
PP: Ty jesteś nienormalna, że to pamiętasz. Gdzie je kupiłaś?
C (z automatu): W sklepie na Matejki „Luz” się nazywa.
PP: Dzięki.
C: Ale o co chodzi w mordę?
PP: A bo  ta pani prorok co była na tej rozprawie, to się zachwyciła i też takie chce. To pa.
C: Pa.

Się załamałam troszkę . To ja tam walczę o wdeptanie wroga w glebę, a ona się spodniami zachwyca:)))

APDEJT:
Dam Wam coś, bo mi Was szkoda, że ja mam a Wy nie. ZASŁUCHUJĘ SIĘ

APDEJT 2:
Tom Piąty zakończony. Jutro wędruje do Dużego w czeluści szafy sypialnianej Jego. Czy ja już wyznawałam, że Go kocham niezmiernie??? Pojechałam w zeszłym tygodniu po ciuchy Smoka, które miał zabrać z przedszkola do prania. Zajechałam, zaparkowałam, konwersacja w drzwiach:
Duży (głosem ociekającym sarkazmem): A małżonek nie mógł po to przyjechać, tylko ty się gonisz?
Cleos: Chory jest, zapalenie płuc ma.
Duży (drwiąco z uśmieszkiem właściwym tylko Jemu): Pffff, pewnie umiera.

No i jak tu Go nie kochać???

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz