licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

niedziela, 25 stycznia 2004

blogowisko.pl

czyli mój artykuł na zaliczenie oceniony został na „bdb” – prawdę mówiąc nie spodziewałam się niczego innego. Usłyszałam, że piszę bardzo fabularnie i czyta się z zainteresowaniem. Dziś jeszcze napiszę do Redakcji czy zechcą ze mną współpracować – może być nieodpłatnie.

Dzień Babci – na cmentarzu. Płakałam jak bóbr mówiąc Babci Trudzi, że gdyby trochę poczekała byłaby cholera Prababcią – najlepszą na świecie. Złożyłam życzenia, bo wierzę, że chociaż Jej nie ma to jest. Nie wierzę w niebo, ani w piekło, wierzę, że jest tu obok gdzieś, bo tak mnie kochała, że chce nade mną czuwać tu na ziemi.
Potem Babcia Ania i Babcia Pela i Babcia Grzecha.

Dzień Dziadka – w Domu Seniora. Jechałam w przeświadczeniu, że ani dla mnie, ani dla Misiątka, ani dla Grzecha ani dla Cioci z Kuzynką nie bedzie to miłe przeżycie. No bo przecież takie miejsca kojarzą się z przygnębiającą atmosferą i starcami gapiącymi się tępo w ściany. Pomyliłam się bogom dzięki. Dom czyściutki, pomalowany na jasne kolory, na ścianach obrazy ukwieconych pięknych łak, wszędzie poręcze umożliwiające sprawne poruszanie się tym, którzy jeszcze chodzą, elegancka recepcja, kandelabry jak w pałacu, pielęgniarek jak mrówków, sala telewizyjna, makiety na ścianach z „Pracami naszych Podopiecznych”, muzyczka w tle. Dziadek spał najpierw, ale potem przyszła siostra miła bardzo, obudziła Go, posadziła na wózek i zostawiła nas same z Dziadkiem. No i zaczął się ubaw. Dziadek głuchy jak cały wyrąbany w pień las, więc trzeba było wrzeszczeć mu prosto w ucho. Usłyszał, że będzie Pradziadkiem, że to ja Jego Wnuczka będę mamą, czy mnie poznał pewności nie mam, ale uśmiechnął się bezzębnymi dziąsłami i powiedział, że „dobrze”. No pewnie, że dobrze:))) Kuzynka z Nim nie rozmawiała, może czuła się nieswojo…Ciocia próbowała, ale i tak darłam się jak zwykle najwięcej. I tak robię w tej rodzinie za pajaca, więć może całe piętro słyszeć jak rżnę głupa, byle tylko Dziadek się rozerwał na chwilkę. Ubaw po pachy. Dowiedziałyśmy się ,kto jeszcze Dziadka odwiedzał, jak Mu się podoba, jakie są siostry i tyle. Nie było tak źle. Niedługo trzeba będzie pojechać po raz kolejny. Może tym razem uda mi się zaciągnąć do dziadka Ojca Mojego Dziecka – w końcu niech Pradziadek wie, kto go tym Pradziadkiem zrobił:)))

Notatki do examu przygotowane. Od poniedziału (fuuuuj to już jutro) zaczynam się uczyć pilnie cale poranki, ze swej pierwszej prawniczej czytanki. Nie będzie źle.

Z koleżanką Magdą, o której pisalam gdzieś-tam-wcześniej ścięłam się wczoraj na zajęciach. No nie „szczimałam” i tyle. Powiedziałam Jej w końcu, że nie znam drugiej takiej pesymistycznie nastawionej do siebie i i życia osoby i, że smutna w tym jest i tyle. I co koleżanka Madzia zrobiła??? Po 15 minutach przyszła do mnie zapytać się jak się ma obciąć, w jakim kolorze ciuchów będzie jej najlepiej i jaki powinna sobie robić make-up cholera, żeby lepiej wyglądać. Zostałam guru:)))
No taki już mój los:)))

2 komentarze:

  1. Pewnie ,ze jestes Guru:) grunt ,ze Laska zrozumiała ,ze zle patrzy na swiat:)))dobrze ze Dziadunio ma dobra opieke:))))

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja zatelefonowałam do babci o 22.00…a chwile po tym umyłam włosy sławetnym płynem do higieny intymnej. Mam nadzieje, że to babcia była?!

    OdpowiedzUsuń