licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

sobota, 3 stycznia 2004

W skali od 1...

…do 10 Sylwestra oceniam na 8. Przedstawieniie było super. Dobra muzyka, dobrze zagrane, żywa kultura przez duże „K”. Operetka spisała się jak zawsze. Po przedstawieniu był bankiet z tańcami. I tutaj wyszło na jaw prostactwo polskiej elity – szlag jej mać trafił. Na piętrze w sali bankietowej był szwedzki bufet. Zastawiony specjałami z gatunku kawioru, schabu ze śliwkami, kanapeczek mikroskopijnych, sałatek, koreczków. Nałożyliśmy sobie troszeczkę-ociupinkę mniemając, że jeszcze tu wrócimy. Mniemanie było błędne, gdyż naród jak szarańcza rzucił się na żarło tworząc na talerzykach 40 centymetrowe piramidy z kanapek uwieńczone koreczkami i żarł przy stole nie ruszając się na krok i nie robiąc miejsca nikomu innemu. Tym sposobem, kiedy wrócilismy do stołu pochłonięte były nawet ananasy, w które wmontowane były koreczki. No i zostałam głodna. Całe szczęście Grzech w odpowiedniej chwili wypatrzył, że podają dania gorące i tym sposobem razem z Fasolką nie umarłyśmy z głodu i wycieńczenia.
Tańce były przy muzyce na żywo, ale był też i dj. Muzyka różna, ale dobrana z głową. Wyszło na to, że opuściliśmy z Grzechem może w sumie 5 kawałków. Trochę mnie potem bolał kręgosłup, bo jednak targanie Grzecha po parkiecie nie należy do zajęć łatwych (muszę Go nauczyć tańczyć w końcu), ale warto było. Dla tego błogiego bólu stóp i dla tego zmęczenia potem warto było to moje słoniątko przemiszczać pół nocy po sali:))) Po skończonej imprezie ukradliśmy sobie balony do domku i brnęłam z nimi po kolana prawie w śniegu, w szpilkach do samochodu.
I niech mi ktoś powie, że o 3 nad ranem nie można się doskonale bawić na parkingu przed hipermarketem??? Jeśli ten parking jest monitorowany to współczuje doznań temu, kto to oglądał. No bo kto normalny jedzie rankiem w Nowy Rok na parking po to, żeby poślizgać się samochodem??? Po zrobieniu kilkunastu „ósemek”, kiedy żołądek z Fasolką miałam już w gardle wróciliśmy do domu.
Poproszę więcej takich nocy w roku:)))
I na tym wrażenia sylwestrowe się zakończyły. Nowy Rok spędziliśmy na kanapie…potem miałam urlop 2-go…teraz jest weekend i trzeba ulepić bałwana i wytarzać się z psem w śniegu:))) Lubię zimę:)))

4 komentarze:

  1. kochana i owszem zime lubic trzeba ,ale KONIECZNIE Z takim puszystym sniegiem jak teraz:)))
    ps
    wspołczuje Misiatku taaaakiej jazdy samochodem po parkingu ,he he:)))))
    Witaj Miła Cleosiu w Nowym Roku:)))))

    OdpowiedzUsuń
  2. mróz za duży i śnieg się nie lepi…

    OdpowiedzUsuń
  3. no i właśnie z bałwana nici, ale za to strząsaliśmy sobie z drzew śnieg na głowy – Bałwany dwa:)))

    OdpowiedzUsuń
  4. pomaranczowe-okno5 stycznia 2004 21:54

    oj kurka siedzę na swoim panelu i mi się pomaranczowe okienko samo wkleja, cóż ja macham łapką na pozdrowienia i życzę dużo radości z oczekiwania na małe bejbi

    OdpowiedzUsuń