licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

wtorek, 20 stycznia 2004

Czasem opadają...

…ręcę i nie tylko…

Daję korepetycje z angielskiego. Od czterech lat przychodzą do mnie te same dziewczyny. Jeteśmy na „ty”, chcą mogą siedzieć na podłodze, z nogami za głową, nago, mnie wszystko jedno byle lepiej chłonęły wiedzę. Taka jestem sobie tolerancyjna. Zwierzają mi się z problemów z facetami, czasem czuję się bardziej jak starsza siostra niż nauczycielka. W każdym razie jest fajnie…wiedzą kiedy przeginają i na tę okazję pod biurkiem stoi pudło smarkietek, bo same ryczą nad własną głupotą.
Od października zaczęła przychodzić Nowa. Nową naraiła mi Kuzynka, do której – żeby nie było – nie mam o to żalu. Nowa głupia nie była, brzydka też nie, szybko łapała, dało się z nią pogadać, lat 16. Wszystko od poczatku załatwiałam z Nią, Rodziców nie usłyszałam nawet przez telefon. Pomyślałam sobie, że znaczy się taka zaradna jest i rodzice jej ufają. Kiedy okazało się, że pali, powiedziałam Jej, że jak ma jej to w koncentracji pomóc, niech kurzy, tylko niech myśli przy tym po angielsku. Z pozwolenia nie skorzystała ani razu i to się chwali. Kłopoty zaczęły się już w listopadzie – nie przynosiła kasy za lekcję „bo zapomniałam”, nie przynosiła zeszytu „bo zgubiłam, ale znajdę”, spóźniała się „bo tak wyszło”. Cierpliwa jestem anielsko więc tłumaczyłam, że niech sobie zapisuje, supełki robi. Wszystkie moje dziewczyny proszę zawsze na pierwszej lekcji o to, że gdyby miały nie przyjść następnym razem z jakiegoś powodu, to niech mi zadzwonią dzień lub dwa wcześniej, żebym nie kwitła w domu jak stokrotka w daremnym oczekiwaniu. Nowej też o tym powiedziałam, ale najwidoczniej nie dość wyraźnie.
Zaczęłam dostawać SMS-y na godzinę przed lekcją, że Jej nie będzie „bo klasówka, bo dużo nauki, bo Święta, bo nie, bo Sylwester, bo kolęda, bo Tato w szpitalu, bo klasówka”. W zeszłym tygodniu szlag mnie trafił po kolejnym takim robieniu ze mnie debila. Zadzwoniłam do Niej z ochrzanem, że jak to się jeszcze raz powtórzy to zacznie też płacić za te lekcje, które w ostatniej chwili odwołała, bo ja na Nią czasu i pieniędzy traciła nie będę. Pokajała się ładnie „Cleos to był ostatni raz”. Oki, durna jestem to uwierzyłam.
Wczoraj dostałam SMS-a, że dziś Jej nie będzie i że chyba w ogóle zrezygnuje. Jednodniowe wyprzedzenie co prawda było, ale postanowiłam się upewnić. Zadzwoniłam do Niej do domu, a tu „POMYŁKA” – podała mi zły numer. W końcu Kuzynka Słoneczna zdobyła mi telefon domowy Nowej. Dzwonię, rozmawiam z Ojcem. Biedny facet. Zdziwił się, kiedy Mu powiedziałam, że Jego córka była u mnie ostatnio na początku grudnia a potem ani słychu ani widu ani ni wuja. Zapytałam grzecznie czy Nowa będzie dalej chodziła na korki.
Ojciec: Nie wiem. Mamy z Nową pewne problemy…
Cleos: Gdybym myślała, że wszystko jest w porządku nie dzwoniłabym do Pana. To moja pierwsza taka interwencja od czterech lat i strasznie mi przykro, ale nie chciałabym, żeby kiedyś się okazało, że Nowa brała od Państwa pieniądze na korepetycje, na które nie chodziła…
O: Tak rozumiem. Porozmawiam z żoną i zadzwonimy do Pani co postanowiliśmy.
C: Przykro mi, że dzwonię właśnie z taką sprawą, bo Nowa to bystra dziewczyna i szkoda byłoby rezygnować z języka dla Niej.
O: (nieobecnym głosem) Tak…tak wiem…zadzwonimy…i… dziękuję Pani za telefon.

Głupio mi się zrobiło, że faceta dobiłam. A z drugiej strony mam wyrzuty sumienia, że zadzwoniłam dopiero po miesiącu, prawie dwóch. Bo jeśli Nowa brała kasę na korki, a u mnie jej nie wydawała, to co z nią robiła? Wolę nie myśleć, ale zmartwiłam się trochę…Oj naiwna Cleos nie trzeba każdemu od razu dawać kredytu zaufania, nie trzeba…

12 komentarzy:

  1. Pewnie okazało się że Nowa pali .. ale skręty, a kasę za krepetycje odkładała na skrobankę.
    A z Ciebie okropna donosicielka i teraz złamałaś dziewczynie młodość :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. bo ja w ogóle wredna zimna suka jestem…Piernik Ci nie mówił???:)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Cleos to się właśnie nazywa odpowiedzialność. Bo właśnie polega ona na tym, że ktoś musi zrobić pierwszy krok i być mądrzejszym.

    OdpowiedzUsuń
  4. suka…to brzmi dumnie..

    OdpowiedzUsuń
  5. i tak nieswojo mi…chociaż wiem, że dobrze zrobiłam. A teraz to się odbije na moich dziewczynach, bo chyba im proszę przykręcę śrubkę, na jakiś czas chociaż.—>Offca
    zabiję…jak kurczaka…:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Lepiej późno niż wcale.

    OdpowiedzUsuń
  7. Dobrześ zrobiła, może ona już niezłą fortunkę na tych opuszczonych korkach zbiła…

    OdpowiedzUsuń
  8. znaczy zawodowo tak? na hak, rozpruwamy itd?

    OdpowiedzUsuń
  9. we wszystkim za co się biorę staram się być profesjonalistką…znaczy…rozpruwamy na haku itd:)))

    OdpowiedzUsuń
  10. A co Ci jeszcze opadło oprócz rąk ? ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Dobzre zrobilas ,ze zadzwonilas…i dalas Jej szanse

    OdpowiedzUsuń
  12. no czego żądać od 16-latki????:)dobrze że powiedziałaś rodzicom bo by jeszcze wyszło że z tobą w ciąży jest skoro do ciebie chodziła:):)a może jest???:)

    OdpowiedzUsuń