licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

piątek, 7 października 2005

Druga noc...

…minęła pod znakiem jednej pobudki. Za to od 01.50 do 03.20. Niech mnie jakaś litościwa dusza dobije, bo i tak się przewracam.

Basen i sauna to plan na dziś. Może uda mi się nawet przespać w temperaturze 95 stopni – miodzio. Żeby tylko te stare babska chciały pozamykać gęby i nie truć o śmierci, sąsiadach, domkach w górach i innych bzdetach. Pragnę CISZY.

Plan na basen – 100 szerokości. Tydzień temu 80 w 31 minut – nieźle, ale to jeszcze nie ta forma, o której w zakamarkach pamięci snuje mi się, że była.

Plan na weekend. Najpierw w sobotę pojadę na uczelnię odebrać dyplom i zrobić końcową awanturę, że nie było go tydzień temu. To zastanawiające, że pani Kierownik Zakładu Dziennikarstwa, przez całe studia pamiętała nasze numery telefonów, kiedy ktoś nie zapłacił czesnego. W takich wypadkach sekretarka wydzwaniała dniem i nocą niemalże. Ale kiedy okazało się, że do odebrania dyplomu brakuje mi jakiegoś zdechłego świstka, NIKT NIE ZADZWONIŁ. Co też zamierzam pani Kierowniczce Zakładu Dziennikarstwa wyłuszczyć w słowach dość prostych i trafiających do serca.
Zaraz potem ze Smokiem relaksujemy się na basenie solankowym. Tylko my dwie i woda o zapachu soli ciechocińskiej. Jak pięknie mieć do dyspozycji takie cuda techniki i to za darmo i to pod ręką i to w dowolnym czasie.
W niedzielę spełniamy obywatelski obowiązek broniąc kraj przed homofobicznym-ultrakatolickim-kurduplastym-drobiem. Bogowie chrońcie Polskę. Jeśli ten drób zostanie prezydentem to ja chyba do Timbuktu wyjadę.
Po bohaterskiej obronie ojczyzny udajemy się na liście. Będziemy szeleścić, rzucać, tarzać się, rozkopywać, zbierać, podziwiać, strząsać i co tylko nam przyjdzie do głowy. A co!!!

Rano za oknem mgła jak w „Koszmarze z Ulicy Wiązów”. Pięknie. Wyglądam przez kuchenne okno i podziwiam światło latarni rozpraszające się w tym powietrznym mleku. Jest taka ulica w moim mieście gdzie mgła i latarnie i pochylone drzewa dają magiczny efekt. Tego się chyba nie da opisać…

1 komentarz: