licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

wtorek, 4 października 2005

Kiedyś po prostu...

…nie wytrzymam:)))

Mały John wchodzi bladym świtem do naszej chałupy. Cleos ze Smokiem przed lustrem robią głupie miny.
MJ: Jak ty ślicznie wyglądasz córcia.
Grzech: (z korytarza) Ona zawsze ślicznie wygląda.
MJ: Dzisiaj nawet młodziej od mamusi.

Mały John krząta się po kuchni, Cleos z oczami jak szparki, niewyspana snuje się.
C: Mamuś, ona musi kłaść się spać w ciągu dnia wcześniej, bo ja znowu pół nocy przespałam na podłodze.
MJ: A co??? Łóżko wam ukradli????

Grzech targa worek ze śmieciami.
MJ: Zobacz Smoku mamusia i tatuś idą teraz zarabiać pieniążki. Widzisz jaki tatuś zabrał wielki wór na tę kasiurę??? A potem kupią babci duuuużo prezentów.

Rozmowa telefoniczna. Cleos klaruje jaką to fantastyczną oprawę muzyczną ceremonii ślubnej załatwiła – temat niezwykle ważny. Mały John wtrąca się w pół zdania.
MJ: Córcia, powtórz ostatnich osiemnaście zdań. Musiałam telefon odłożyć i wciągnąć gatki, bo tu strasznie zimno jest.

Cleos przekazuje Małemu Johnowi zaproszenie do Red Bulla i Marchwiaka na kawę.
C: No i powiedział, że masz koniecznie wpaść na kawę, bo on jak do was przyszedł to siedział dwie godziny na plotach.
MJ: Tak długo??? Patrz, nie pamiętałam. To ja pójdę do nich rano i zostanę na obiad, co???

To tyle w temacie, jaką to poważną i zrównoważoną psychicznie Matkę mam. I całe szczęście, że tak jest, bo z normalną bym chyba nie przyjaźniła się tak bardzo:)))

2 komentarze:

  1. wiem, że zazdrość to złe uczucie… ale zazdroszczę Ci TAKIEJ Mamuśki… cieszę się, że ją masz :) Ucałowania dla MJ :)

    OdpowiedzUsuń
  2. MOJE KONTAKTY Z MAMA SĄ POPRAWNE..a bylo inaczej

    OdpowiedzUsuń