…gazetę… czytamy teksty Cleosi… piejemy z zachwytu…wycinamy i oprawiamy w ramkę… wieszamy nad kominkiem ku chale mła. Dziękuję:)))
Dalszy ciąg autobusowych lektur: „Głęboki sen” Chandlera, „Wielki Szu” Purzyckiego. Tratuję staruszki, zdobywam miejsce siedzące i czytam, czytam, czytam. A jak się trafi jakaś wytrzymała (staruszka znaczy) to uwieszam się rurki (i otóż nie tańczę, tylko) czytam, czytam, czytam.
Pracowa imprezka. Kermit parodiuje moje rozmowy telefoniczne z Grzechem. Wszyscy płaczą ze śmiechu. Tofika opowiada coś i kilkakrotnie niemal wybija mi lewe oko – rozbudowana gestykulacja to podobno cecha Włochów – czyżby? Gremialne obgadywanie Ewelizardy – czkało jej się pewnie do rana. Luz, blues i kurdebele fajnie było. Wszyscy czekamy na te trzy dni w SPA, które szykują nam się w marcu. Już to widzę…
A jaką gazetę? Jaką?:)
OdpowiedzUsuńale dzie ta gaceta?
OdpowiedzUsuń