…”Śpiączka” Robina Cooka, teraz „Zawodowcy” Jacka Oakley’a – podróże autobusowe mi slużą zdecydowanie.
Panowie z portierni uśmiechają się rano promiennie oczekując kolejnego dziwactwa po bobrze na głowie i różowym futrze. Nie będzie, mili panowie, nie będzie następnego. Przez jakiś czas przynajmniej.
W czerwonej kapuście serwowanej do kurczaka w naszej stołówce znalazłam 1/2 końcówki kranu. Kawał blachy. I zamiast karczemnej awantury, odszkodowania, abonamentu miesięcznego na żarcie, Cleosia upomniała się tylko o zwrot kasy za posiłek i pozostała głodna jak pies do końca dnia. Gratulujemy spokoju i radosnego nastroju.
W poniedziałek potwierdzam mój pierwszy wywiad. Trzymać kciuki, żeby Dyrektor Bucik miał dobry humor.
Obrączki leżą w sejfie i czekają na swoją wielką chwilę. Nie mogłam się oprzeć – przymierzyłam. Będzie mi w niej pięknie.
Wszystko się układa. Więcej szczęścia niż rozumu??? Czy po prostu wynik pozytywnej wizualizacji???
… jak miło czytać Cię na blogu uśmiechniętą :) ja odkąd dojeżdżam tę godzinkę do pracy też podobnie jak Ty mam w końcu czas na lekturę :)
OdpowiedzUsuńno tego czytania to zazdroszczę, bo mi czasu na to brakuje, ale za to spac moge dłużej od Was bo do pracy mam 10 minut
OdpowiedzUsuńa i robienia na drutach mojej siostrze zazdroszcze – droga w jedna stronę do Warszawy i sruuu kawał swetra zrobiony ;o)))
ja mam czas na lekturę wieczorami, jak się wyleguję w wieży. I już wiem coś ty kobieto widziała będąc przejazem. NIE MOJĄ WIEŻĘ. Czyjąś inną no.
OdpowiedzUsuńA jak widzę hasło Oakley to popadam w melancholię. Nie za sprawą pisarza, tylko takiej firmy z juesej.
Buzi.