licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

środa, 8 lutego 2012

W zeszłym...

…tygodniu zaczęłam lekcje angielskiego. Dzisiaj zaczęłam niemiecki. A Smok przychodzi i pyta się Diaboła „jak tam twój japoński?”, czym poniekąd Go lekko zawstydza. Bo można mieć marzenie – chciałbym mówić wszystkimi językami świata – ale trzeba coś w tym kierunku robić i urodzenie się bogiem jakoś nie wchodzi w rachubę.

Tymczasem Smok poszedł do lekarza z wysypką na zadku. Lekarz spojrzał i orzekł, że wraz z gorączką dwa tygodnie temu, to szkarlatyna. Przechodzona dodajmy, bo dwudniowej gorączki bez innych objawów nikt ze szkarlatyną nie skojarzył. Zapomnijcie o malinowym języku, wysypce najpierw na brzuchu, potem na reszcie. Smok niestandardowo najpierw miał gorączkę, a po dwóch tygodniach pryszcze na tyłku. I schodzącą z dłoni skórę. Hesusie, nowy gatunek jaszczurki hoduję w domu.
Aktualnie moje pytanie brzmi, czy moja gorączka parę dni temu, dochodząca do 40 stopni, to była TYLKO gorączka, czy również bezobjawowa szkarlatyna, którą przechodziłam tak samo, jak i dziecię. Nic mi się nie łuszczy, pryszczy na tyłku brak.

No i jest jeszcze Grzmot. Stalowy, ma na nazwisko. Grzmota zawdzięczamy Obsi i Marti i Grzmot już pierwszej nocy pobytu  zostałby wygrzmocony przez okno, gdyby nie moja nieskończona miłość do właścicielki Grzmota – czyli Smoka. Bo ten &%$%#% całą noc zapiernicza w karuzeli. A karuzela skrzypi. Budzę się o północy „ziiip, ziiip ziiip”, budzę się  o 2.00 „ziiip ziiip”, o 4.00 „ziiip ziip”. Nożeszojapierdolę! W końcu, ponieważ karuzela jest niedemontowalna z klatki, albo ja jestem za głupia, żeby ją wyjąć, naplułam w nią olejem roślinnym przy pomocy rurki do drinków w kolorze zielonym. Przestało skrzypieć, a Grzmot całe noce nabija kilometry na prywatnym liczniku odległości od/do chomiczego raju.

…Nie miała baba kłopotu…:)

1 komentarz: