licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

środa, 15 października 2003

Wczoraj...

…po pierwsze nie byłam w pracy, bo rozjechało mnie stado rozjuszonych kombajnów co zaskutkowało gorączką, mdłościami, sensacjami żołądkowo-dwunastnicowymi i w ogóle parszywym samopoczuciem. Prawie zdechłam z nudów w domu. Wyobracałam „Polityki” od 1997 roku w poszukiwaniu artykułów do warsztatu dokumentacyjnego dziennikarza. Nawet okna chciałam myć, ale dałam spokój obawiając się o zdrowie Grzecha na taką nowinę.

Po drugie dostałam pierwszego w swojej karierze Pani od Angielskiego kwiatka na Dzień Nauczyciela:))) Krotona ślicznego żółtego. Kochane te moje dziewczyny:)))

Po trzecie sufit nas w łazience dymił. No wchodzi Grzech do łazienki i „Cleos żarówki dymią”. Lecę, patrzę, fucktycznie. Dym jak choroba jasna. Poleciałam do sąsiadki nad nami (tej, co jej syn klej wącha). Dzwonię – nie ma jej. Lecę na parter do innej co panią Krysię zna i może wie gdzie jest. A pani Krysia z Lordem-psem na spacerze. Dostała takiego dopalania na wieść, że nam sufit dymi, że u siebie była w 3 minuty, a normalnie robi przystanki na każdym półpiętrze. U niej w łazience zero ognia. Grzech poszedł z psem na spacer, a ja:
1. Zadzwoniłam do Taty w celu zdobycia numeru do znajomego elektryka – bo może nam się instalacja pali.
2. Znalazłam numer telefonu do faceta, który może nam w środku nocy podwieszany sufit rozebrać.
3. Obmacałam sufit w łazience (co przy moim 163 cm było nie lada wyczynem) – bo może gdzieś jest gorący to poznam miejsce ewentualnego zwarcia.
Przygotowana na wszelkie działania czekam na Grzecha. A On sobie wraca ze spaceru po 40 minutach (sufit nam kura mać ciągle dymi i ja mam 8 zawałów) i mówi, że to nic bo pewnie ktoś nam się do komina podłączył i dym z czyjegoś pieca/kominka/innego gówna przez kratkę wentylacjyną nam do łazienki włazi. I poszedł spać. A ja pół nocy nie spałam, bo ciągle miałam w pamięci opowieść Mamy, jak to się mało nie zaczadzili z Tatą, tylko ich jakiś tajemniczy facet dzwonkiem do drzwi obudził a potem znikł.

No więc dziś jestem niewyspana, sufit dalej dymi, kwiatki mi w łazience na pewno zdechną, bo musiałam okno zostawić otwarte, gorączkę chyba mam, i rzygać mi się chce dalej niż widzę, chociaż wczoraj zjadałam tylko corn flaki z mlekiem. I w ogóle jest fuuuuj. I nadal jestem SZCZĘŚLIWA tylko mi jakoś słabo chyba jest.
Enter.

16 komentarzy:

  1. Jak to sie dzieje ,ze w Twoim zyciu TYLE sie dzieje????:))))))))
    /z okazji Dnia N. wszystkiego naj…:P/

    OdpowiedzUsuń
  2. no jeśli rzyganie to jest TYLE to dzięki wielkie – odstąpię Ci chętnie. A sufit, cóż…nie spalił się więc efekt żaden:)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Weź Grzecha za łeb i niech sprawdzi ten sufit, bo nawet jak ktoś w piecu pali, to pewnie będzie palił do wiosny.

    OdpowiedzUsuń
  4. prędzej osobiście ten sufit oblookam, bo Grzech jest całkowite antytalencie w kwestiach remontowo-naprawczo-sufitowych. No nie lubi i kropka. Ale za to gotuje:)))

    OdpowiedzUsuń
  5. smazone zielone pomidory

    OdpowiedzUsuń
  6. No babo? A gdzie o tem pierścionku? E tam nieważne! Rzygaj z mina zastygłą ze szczęścia! Mam nadzieję, że to jakaś fasolka ci kiełkuje co ją Grzech sprzedał miesiąc temu :)))

    OdpowiedzUsuń
  7. o matko. moja demencja jest straszna…. STRASZNA! Przeciez ty u mnie to opisałaś a nie tutaj ( powiedziała Lea i przed wyjściem palneła sobie w łeb z gumowego pomarańczowego młotka)

    OdpowiedzUsuń
  8. —>Offca
    jakie pomidory bo mi chyba osłabienie IQ obniżyło???—>Lea
    następną razą będę pisała DRUKOWANYMI:))) słowo Słońce (głask głask po guzie po młotku):)))

    OdpowiedzUsuń
  9. Misia od Misiaków15 października 2003 13:05

    I co i co z tym sufitem? Może sąsiedzi chcieli was puścić z dymem. Drżę z lęku o waszą przyszłość i ufam, że dym to może jakaś zabłąkana para wodna. :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. …chyba nic. Ktoś nam się do komina podłączył, może kominek założył. Grzechdziś dzwoni do administracji z AWANTURĄ. Nie chciałabym byc na miejscu pana/pani, która będzie z Nim rozmawiać:)))

    OdpowiedzUsuń
  11. ja to rzyganie z pierscieniem ..kojarze.:o)

    OdpowiedzUsuń
  12. …chyba z pierścienicą…to robal taki:)))

    OdpowiedzUsuń
  13. Misia od Misiaków15 października 2003 22:25

    Uspokojonam nieco.

    OdpowiedzUsuń
  14. co z tym rzyganiem ?? mam zbierać na prezent ???
    Pozdrawiam i zdrowiej.

    OdpowiedzUsuń
  15. właśnie o to chodzi, że nie zwracam… tylko chęć jest. Już bym chyba wolała siedzieć z głową w kiblu i po dwóch dnaich mieć to z głowy. A tak??? Męczę się od niedzieli. A na prezent zbieraj a jakże – mój urodzinowy:PPP

    OdpowiedzUsuń
  16. nie zamydlaj oczetow mych:P

    OdpowiedzUsuń