licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

wtorek, 17 lipca 2007

Kręgosłup mi zaraz...

…pęknie, ale w końcu sama sobie jestem winna. Przerzuciłam 5 taczek kamieni, po 130 litrów każda razy trzy (odłożyć kamień, załadować go do taczki, rozładować i ułożyć). Pojęcia nie mam jak przeliczyć litry na kilogramy, ale zakładając 1/1, wychodzi mi jakaś tona 950 kilo . Tymy ręcamy. Bez rękawic roboczych. W pełnym słońcu. Bicepsy będę miała jak Pudzian Pudzianowski, a zakwasy na jutro murowane. Ciekawe, czy jeśli nie będę mogła w pracy podnieść kubka z kawą/wodą, to czy ktoś mnie napoi??? Jeszcze mniej pocieszające jest to, że to co udało mi się przetaszczyć z miejsca na miejsce to zaledwie 1/10 chodnika, a gdzie tam podjazd, zejście z ganku i reszta ścieżek.

Na pocieszenie racuchy a la Whoever wyszły wyśmienite. Chociaż stanie przy patelni z rozgrzanym olejem, gdy wokół panuje urocze 40 stopni, to raczej średnia przyjemność. Ale za to potem widzieć te zadowolone pyski dookoła, to już zupełnie co innego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz