…po tylu latach… 5? 6? 7? nie pamiętam nastręczyło mi trochę trudności…
Zagranie „Schodów do nieba” jeszcze więcej… Palce bolą od strun, Smok tańczy do „Czarnego bluesa o czwartej na ranem” SDM, przytargała swoją gitarę i gra:))) „Jest już za późno, nie jest za późno” i „Ballada o krzyżowcu” – sentyment mam. Głos niećwiczony od lat brzmi dziwnie w moich własnych uszach. To jakby nie to samo,co śpiewanie pod prysznicem operetkowego „O mia bella Napoli w błękitnej mgle, o mia bella Napoli zachwycasz mnie, piosenko mała do nas wróć i jak gwiazdka na niebie nam świeć, o mia bella Napoli ja kocham cię. Nad morzem w Neapolu zaciszny jest dom i tak blisko tak blisko do gwiazd…”. Dlaczego NIKT NIGDZIE już nie wystawia „Damy z portretu”???
Struny muszę wymienić, bo brzęczą, głosowe poćwiczyć. W końcu za rok będę mogła siedzieć sobie na ganku z kubkiem kakao i śpiewać z Rodziną i Przyjaciółmi.
Właśnie Smok się drze z living-roomu „Mamo daj mi jeszce chlebka, przecież muszę ulosnąć”. No ba.
Znalazłam piękną deskę na HELPLAND. Kto czytał ten wie, że nad bramą wjazdową do Helplandu zawisnęła wyryta w drewnie nazwa miejsca. Muszę kupić dłuta do drzeworytu. Budowlańcy już wiedzą, że trzeba będzie deskę przybić do słupka i wkopać przy furtce. Grunt to nie ustawać w realizacji marzeń. Tak właśnie zrobię…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz