licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

sobota, 14 lipca 2007

Nastrojenie gitary...

…po tylu latach… 5? 6? 7? nie pamiętam nastręczyło mi trochę trudności…
Zagranie „Schodów do nieba” jeszcze więcej… Palce bolą od strun, Smok tańczy do „Czarnego bluesa o czwartej na ranem” SDM, przytargała swoją gitarę i gra:))) „Jest już za późno, nie jest za późno” i „Ballada o krzyżowcu” – sentyment mam. Głos niećwiczony od lat brzmi dziwnie w moich własnych uszach. To jakby nie to samo,co śpiewanie pod prysznicem operetkowego „O mia bella Napoli w błękitnej mgle, o mia bella Napoli zachwycasz mnie, piosenko mała do nas wróć i jak gwiazdka na niebie nam świeć, o mia bella Napoli ja kocham cię. Nad morzem w Neapolu zaciszny jest dom i tak blisko tak blisko do gwiazd…”. Dlaczego NIKT NIGDZIE już nie wystawia „Damy z portretu”???
Struny muszę wymienić, bo brzęczą, głosowe poćwiczyć. W końcu za rok będę mogła siedzieć sobie na ganku z kubkiem kakao i śpiewać z Rodziną i Przyjaciółmi.

Właśnie Smok się drze z living-roomu „Mamo daj mi jeszce chlebka, przecież muszę ulosnąć”. No ba.

Znalazłam piękną deskę na HELPLAND. Kto czytał ten wie, że nad bramą wjazdową do Helplandu zawisnęła wyryta w drewnie nazwa miejsca. Muszę kupić dłuta do drzeworytu. Budowlańcy już wiedzą, że trzeba będzie deskę przybić do słupka i wkopać przy furtce. Grunt to nie ustawać w realizacji marzeń. Tak właśnie zrobię…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz